Skip to main content

Zupełnie niezobowiązująco o bożych przykazaniach

portret użytkownika Z sieci

Wydaje się, że z przykazaniami bożymi, lub ściślej rzecz ujmując z ich postrzeganiem, jest poważny problem. Ten problem jest łatwiej dostrzec odnosząc się do różnic pomiędzy Chrześcijaństwem, Judaizmem starotestamentowym i rabinicznym, oraz Islamem.

Przykazania dane ludowi Izraela miały charakter nakazów i zakazów, obciążonych sankcją lub obietnicą nagrody. Forma ta była związana z poziomem rozumienia i rozwoju semickich plemion, do których skierowane zostało przymierze.

Przykazania boże, to nie był bynajmniej tylko dekalog. To był ogrom wielu innych wymogów narzuconych na życie, tak aby było ono życiem religijnym. Przykazań religijnych związanych z życiem było tak wiele, że stanowiły one Prawo. Izraelita rodził się pod Prawem, i żył pod prawem, przynajmniej od 13 roku życia.

Gdy Faryzeusze przyszli do Jezusa i zapytali go: "Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?", nie pytali o dziesięć przykazań dekalogu, pytali o Prawo, zatem o setki przykazań, które obowiązany był wypełniać pobożny Izraelita. To był problem, które z nich było największe, gdy było ich tak wiele.

Islam jest kontynuacją Starego Testamentu, w pewnej specyficznej formie. To ponownie religia Prawa. Prawa i księgi. Szczytowym punktem rozwoju społeczeństwa islamskiego jest wprowadzenie Szarii/Szriatu, to jest prawa regulującego życie ludzi. Prawa, którego nakazy formułuje religia.

Stąd Islam i Judaizm są sobie bliskie. Stąd Chrześcijaństwo jest im obce i przez nie zwalczane. Bo Jezus Chrystus wypełnił Prawo. Ale wypełnił je w taki sposób, że je de facto zniósł. Nie jest obowiązkiem wobec Boga: obrzezanie, takie a nie inne mycie rąk, spożycie lub powstrzymanie się od spożycia konkretnego pożywienia i setki innych przepisów.

Co jest zatem w miejsce tych wszystkich regulacji?

On mu odpowiedział: "Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie.

Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy".

Od tej pory to nie Prawo - nie zalecenia jak człowiek ma postępować, co robić w konkretnych przypadkach, jak się ma zachowywać - określać miały życie człowieka, ale Miłość.

Chrześcijaństwo nie jest religią w starym sensie tego słowa. Nie jest religią Księgi. Tego co zostało napisane. Nie jest religią Prawa, to jest zestawu nakazów, które trzeba wypełniać. Chrześcijaństwo jest religią Relacji z Bogiem. Bezpośredniej relacji z Bogiem. "nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. ... Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec."

Odpowiadając na pytanie o największe przykazanie, Jezus używa języka zrozumiałego i możliwego do pojęcia przez współczesnych mu mieszkańców Judei. Używa języka przykazań. Języka nakazu.

Kiedy niezbędny jest nakaz? Wtedy, gdy samoistny wybór prowadzi do wybrania czegoś sprzecznego z owym nakazem. Wtedy, gdy, mówiąc kolokwialnie, to co z nakazem sprzeczne, bardziej nam odpowiada.

Dając do wyboru człowiekowi jedzenie popsute i świeże, nie trzeba mu nakazywać wyboru świeżego. Dając mu możliwość poruszania na czworaka i w pozycji wyprostowanej nie trzeba od niego wymagać tego drugiego.

Nakaz wiąże się nieodłącznie z tym, że przedmiot nakazu jest w jakiś sposób nieprzyjemny i sami bez owego nakazu, wcale byśmy go nie wybrali. Dieta wcale nie jest przyjemna, ale bywa konieczna dla naszego zdrowia. Ćwiczenia fizyczne przyjemne często nie są, a mimo to bywają zalecane.

Problem z przykazaniami polega wciąż na tym, że forma zalecenia takiej czy innej postawy, wywołuje natychmiast w świadomości odbiorcy wrażenie, że przedmiot nakazu jest nieprzyjemny, a jego realizacja wiąże się z wysiłkiem i trudnościami. Że należy się zmusić do jego realizacji. Jest jak gorzka i kwaśna pigułka, która wywoła skrzywienie na naszej twarzy, ale którą trzeba wziąć, gdyż zabezpieczy nas przed nadciągającą epidemią.

A więc miłość do Boga jest gorzka - rozumie słuchacz. Jest niełatwa. Jest ciężka. Ale... ale jakoś trzeba. No bo przecież to przykazanie. I bez tego - piekło. Na nas czeka. - Taka jest nieuchronna percepcja, wywołana formą nakazu.

Tymczasem, wydaje się, że forma ta mogłaby być inna. Że inna forma bardziej pasowałaby do istoty przykazań. Ich istotą bowiem, nie jest ciężki kaganiec narzucany na pysk człowieka, by złe, acz naturalne, jego skłonności nie zwiodły go w przepaść.

Istotą ich jest raczej obraz liny ratunkowej, rzucanej szamoczącemu się w bagnie rzeczywistości człowiekowi. Są zatem bardziej możliwością, niż nakazem, bardziej drogą wyjścia z obłędnej zupełnie sytuacji, w jaką zapędza się człowiek, aniżeli żelazną ścianą wytyczającą jego postępowanie.

Forma przykazania jako nakazu, zdaje się sugerować, że nie mamy naturalnych, samoistnych skłonności do jego realizacji. Że jego realizacja będzie, de facto, nieprzyjemna. Przynajmniej w pierwszym odbiorze i w bieżących wrażeniach. Stąd właśnie biorą się, jakże naturalne, reakcje na wskazywane przez Jezusa przykazanie by kochać Boga, ze wszystkich sił, z całego umysłu. "No tak, ale to tylko dla orłów. No tak, ale nie przesadzajmy. No tak, ale kto by miał na to siły. No tak, ale czy to w ogóle możliwe?" Ostatecznie wszystkie te zastrzeżenia i wątpliwości daje się sprowadzić do jednego, no tak ale... - to nienaturalne! To ponad ludzkie (naturalne) siły!

No bo czy można kochać realizując nakaz kochania? Czy to będzie prawdziwa miłość? Pozostawiając na boku kazuistykę religijnych pouczeń - jakże źle wyglądających w świetle postulatu: niech wasza mowa będzie tak, tak, nie, nie - wypada odpowiedzieć: nie. Prawdziwa miłość nie jest efektem wykonania nakazu czy rozkazu. Wykonanie nakazu czy rozkazu, zwłaszcza tak kategorycznego, kosztuje. Kosztuje siły. Kosztuje wiele sił. Stąd właśnie wątpliwość "to ponad ludzkie siły".

Czy wracając pamięcią, oczy swojej świadomości obracając do chwil, gdyśmy kochali i gdy, cudem jakimś, spotykaliśmy się z wzajemnością, czy odnajdujemy w tamtym stanie naszym, jakiś wysiłek? Ciężko było? Kochać?

Przecież od razu rodzi się uśmiech i chęć, postukania się w czoło, w reakcji na takie pytanie. To skąd reakcje na przytoczone przez Jezusa pierwsze przykazanie?

Ano stąd, że nieświadomie, odbieramy je właśnie jako nakaz. Nakaz od Boga Judaizmu i Boga Islamu. Nakaz od Boga, który jest Sędzią Sprawiedliwym.

Nie odbieramy tego jako uśmiechu kochającej nas Matki, kochającego nas Dziecka, kochającego nas, szczęśliwego i troskliwego Ojca. Nie odbieramy tego jako Pomocy, jako liny rzuconej nam na pomoc, jako otwieranej nam z uśmiechem drogi wyjścia, z tworzonej przez nas samych, wskutek naszych błędów, szalonej i bolesnej rzeczywistości. Nie odbieramy, ostatecznie, przedmiotu tego nakazu jako prawdy. Bo przecież miłość... nie wiąże się z wydatkowaniem sił. Jest dokładnie odwrotnie.

Ludzie mają stałą tendencję. Powracania do religii jako do Prawa. Stąd właśnie Grzechem jest zakup w supermarkecie w niedzielę. Stąd w Szabat nie można było przejść więcej, niż określoną ilość kroków, stąd pięć razy dziennie muzułmanin oddaje pokłony Bogu o określonej porze. No i spożycie mięsa prosięcia w piątek to grzech, w odróżnieniu od mięsa łososia. Serio. Ciągle wraca stare, w jakiś sposób.

Bóg Prawa jest Bogiem dawnym, dalekim, nieznanym i niedostępnym. Bóg Miłości jest Bogiem żywym, obecnym teraz i bliskim. Pewną różnicę tych dwóch podejść symbolizować mogłaby różnica w podejściu do rozumienia formy przykazań.

Potem przychodzi życie. Nie ci bowiem, co mówią Panie, Panie, ale ci co czynią wolę Ojca. Zostaje pytanie, czy wola ta jest zapisana, w dziesiątkach zaleceń uświęconych religijną tradycją, czy jest żywa i pochodzi z relacji Miłości z Bogiem. Miłości, co jest lekka i słodka, co niesie szczęście, tu i teraz, tak wielkie, że gdy człowiek go doświadcza, to "sprzedaje" wszystko co ma, dla niej samej.

Zbyszek S: www.prawica.net

15 stycznia 2015

5
Ocena: 5 (1 głos)
Twoja ocena: Brak