Skip to main content

Jan Umiński Honorowy Obywatel Sulejowa

portret użytkownika witold k
Ks Jan.jpg

Mija 25. rocznica śmierci księdza Jana Umińskiego. Po pięciu latach od 20. rocznicy rozwinęliśmy skrzydła na wiele miejsc (w kraju), w których ks. Jan działał, w których głosił kazania – utrzymywał kontakty. W Sulejowie we współudział organizacyjny włączył się Samorząd, a w szczególności Szkoła Podstawowa, Ośrodek Sportu i Rekreacji, samorządowi oficjele. Wykonaliśmy to, co nam wychodzi i co można nazywać akcją; krótkotrwałą mobilizacją. Cóż, trzeba przyznać, że to wysiłek ponad miarę. Ponad miarę - bo miara przykrótka… nie ta formalna, chociaż też, ale ta siedząca w naszych głowach, podziałach, mentalności. Totalnego wyalienowania się naszych rodaków z jakiekolwiek aktywności, społecznikowskiej, religijnej, politycznej.

Tym, którzy zostali (aktywni ca 5% populacji), a więc nam, raczej trudno jest wyjść przed szereg, chociaż jednocześnie podświadomie uznajemy siebie za przewodników, a nie dociera do nas, że to raczej koniec kolumny, a nie jej początek.
Raczej schowalibyśmy się w cieniu Postaci i troszczyli o to, aby tam ciasno nie było... Nic to, że sami zostaliśmy, że nie uznają naszej pracy, czasu, emocji. Ta, skrótowo przedstawiona atmosfera, dotyczy także tych, którzy po 25 latach mogliby przemówić i poinformować, czym się kierowali:

  • Aresztując księdza, włamanie do kaplicy robiąc, wyrażając chęć zastrzelenia „tego chudego w okularach”…
  • Uciekali przed skojarzeniem ich z Księdzem i jego kazaniami.
  • Zapowiadali zemstę za nagminne wyrzucanie pospolitych przywar ówcześnie uprzywilejowanych, ale i tzw. zwykłych, nieszanujących podstawowych zasad chrześcijaństwa.

  • Nie jest tak, że nie mamy chować się w cieniu, w tym przypadku księdza Jana Umińskiego. Mamy się chować – tu uwaga: „wciągać brzuchy” - żeby i inni mogli się schronić. Więcej uzyskamy z tych, którzy do nas przystąpią niż z zamykania się przed nimi. Owszem, ciernistą drogę proponuję „inni”, nie zainteresowani… jeszcze.

    Postać Jana Umińskiego, jak wielu innych (np. Doroty Piesik czy Kazimierza Maciołka), którzy życiem zapłacili za postawę, poświęcenie, służbę - wymaga poniesienia przez nas ich spuścizny. Nie w formie mniejszościowej grupki, a pospolitego ruszenia wykorzystującego współczesne metody, środki przekazu i pracy . Jan jak i Dorota i Kaźmierz wyznaczali nowe drogi, a my pozwalamy na to, że drogi te zarastają współczesnym chwastem.

    witold k

    25 czerwca 2015

  • 5
    Ocena: 5 (2 głosów)
    Twoja ocena: Brak