Skip to main content

Dobra. Jednak ubiorę (na chwilę) strój kombatanta

portret użytkownika witold k
herbPT.svg.png

Nie zauważyłem, jak minęło 30 lat (3 maja? 1986), od zgarnięcia mnie, w środku nocy z taksówki, którą miałem pojechać do domu ze spotkania ze świętej pamięci Kazimierzem Świtoniem.

Zawsze, kiedy przechodzę koło byłej komendy milicji obywatelskiej przy Sienkiewicza, kiedy odwiedzam obecnych (raz) użytkowników obiektów, pojawia się element naszej polskiej podłej rzeczywistości. A jeśli rozejrzeć się dziś to zobaczy się PRON nie wiele różniący się od tamtej siermiężnej rzeczywistości. Myślę, że jest gorzej, jeśli patrzeć na dezawuowanie ludzi i ich społecznej czy politycznej pracy. Podatnik - obywatel to konkurent dla władzy. Ciężko mi to pisać, bo to w większości moi polityczni uczniowie - wychowankowie. Poszli za szmalem. Ideowcy odeszli. Nie kopią się z koniem.

Do meritum.

Do Piotrkowa, w ramach cyklicznych spotkań w DLP, przyjeżdża Kazimierz Świtoń. Wiadomo było, że bezpieka podejmie zmasowaną akcję inwigilacji. Wiedzieliśmy, że teren jest obstawiony. Najważniejszym było bezpieczne opuszczenie miasta przez prelegenta. Było po północy ca 1,30? Szybkim krokiem z jezuickiego podziemia wychodzimy w trójkę (J. Kowalewicz, Cz. Skulski i niżej podpisany) Wsiadamy do taksówki odjeżdżamy z "kaczego dołka" w stronę ul. Wojska Polskiego. Na wysokości budowli podominikańskich pojawia się milicyjna suka. Skręcamy w ul. Wojska Polskiego – suka załącza syrenę wymija nas zajeżdża taksówce drogę i zmusza do zatrzymania. Pilotuje nas do komendy milicji ul. Sienkiewicza. Koledzy po wylegitymowania idą do domów, ja zostaje zatrzymany. Formalnie z powodu niewylegitymowania się dowodem osobistym. Po spisaniu jestem wyprowadzony w miejsce pisania innego protokołu – protokołu zatrzymania i rozebrania. Ważne. Milicjant, który mnie pilotował raczej (…), kilkakrotnie wyjaśniał mi, co chętnie by ze mną zrobił. Nerwy go poniosły, bo nie chciałem wyciągnąć gumy z majtek. Już miałem dostać z tyłu - cały czas tuż za mną. Oceniłem to ostrym słowem. W krytycznym momencie inny milicjant, straszy szarżą i wiekiem – spisujący protokół wstaje zza biurka, podchodzi do mnie, przecina i wyjmuje gumkę. Ewidentnie od niego nie bije zła aura. Noc w celi przerywana zaglądaniem. Rano wyciągnie z celi i zastraszanie. Około południa przyjeżdża inteligent (M.J.) Zaprasza do gabinetu na kawę – przeprasza za to, że w ogóle zostałem zatrzymany, za zachowanie milicjantów i ewidentnym umniejszeniem ich. Informuje, że ta akcja wstyd przynosi organom państwa. Zaprasza na ul. Szkolną po druk L4 i długą wyczerpującą rozmowę o ważnych sprawach. Nie poszedłem. Dziś bym poszedł, druk wziął i poinformował, jak nazywa się lekarz, który je wystawił.

W tym samym czasie milicja równocześnie atakuje mieszkania (wcześnie rano), w których mógłbym przebywać. Docierają także na Wysoką 14. Łomocą z samego rana w drzwi (małe dzieci śpią) i żądają dowodu osobistego. Żona towarzystwo pogoniła. Tu jest druga po milicjancie, który wykazał się być Człowiekiem - akcja. Mianowice to jeżdżenie po mieszkaniach to efekt naszego zamieniana się mieszkaniami remont i tymczasowość. Inna sytuacja kiedyś do opisania - reperkusje odejścia z FMG „Pioma”. Żona dowodu nie pokazała ani nie dała milicjantom, ponieważ DO jest własnością osoby, na którą jest wystawiony. Ciężko to było panom zrozumieć… kierowali groźby karalne. Innym powodem nie- pokazania DO był fakt niezameldowania w miejscu przebywania. Ja byłem stroną dokonującą zamiany mieszkań w toku. Żona zaraz po otwarciu UM pojawiła się w biurze meldunkowym. Pani szybko zorientowała się, czego dziwni panowie, którzy także po otwarciu biura pokazali się i szukają w półkach biura meldunkowego. - Nie informowali, po co przybywają tylko działali i wychodzili. Bez słowa dokonała wpisu w DO, a arkusz podłożyła w miejsce. Tak, że jak do niego dotarli to zameldowanie było faktem. To kolejna osoba, którą chciałbym poznać.

Ostatecznie zakładają SOR Energetyk. Tu muszę wskazać, że moje odejście z Piomy to efektowne zrobienie kuku bezpiece. Mocne usadowienie się w nowym miejscu pracy i przyjęcie formalnych obowiązków w podziemnych strukturach Solidarności. Przynależność do GR KK NSZZ”S” i wielu innych projektów. Np. Solidarność w Energetyce - projekty reform.

Jak dziś patrzę na te lokalne koterie (zza węgła, wtedy, przyglądała nam się ta (...) myśmy ustąpili, a oni - każdy widzi), albo odgrzewany projekt starej gwardii pod nowym szyldem - KOD. To wiem, że dużo przed nami pracy.

witold k

11 maja 2016

5
Ocena: 5 (6 głosów)
Twoja ocena: Brak