Skip to main content

„Pasożyt materialny” według Ayn Rand. Model idealny – Donald Tusk?

Ayn Rand napisała kiedyś w jednym z esejów o dwóch rodzajach pasożytów: pasożycie materialnym czyli inaczej – zwykłym i o pasożycie duchowym. „Istnieją dwa sposoby ogłoszenia, że >>społeczeństwo to ja<<.

Pierwszy stosowany jest przez zwykłego pasożyta, który w imię potrzeb społecznych wyciąga rękę po państwową jałmużnę i wkłada do kieszeni nie zarobione pieniądze. Drugi sposób jest praktykowany przez pasożyta duchowego – przywódcę, który podobnie jak paser przyjmujący kradziony towar czerpie złudzenie wielkości z szansy dysponowania tym, czego nie zarobił, a także z mistycznego obrazu samego siebie jako wcielenia głosu ludu.

Pasożyt materialny jest psychicznie zdrowszy i bliższy rzeczywistości: on swój łup przynajmniej przejada, przepija czy nosi na sobie. Pasożyt duchowy zyskuje prestiż i zadowolenie, jedynie wydając rozkazy, szerząc terror, a także zajmując się najbardziej rozrzutną, niepotrzebną i bezsensowną działalnością: wznoszeniem pomników”.

I dalej Ayn Rand bardzo przytomnie zauważała: „Skuteczny wysiłek ludzkiego umysłu i dążenie do jasno określonych rozumnych celów prowadzą do wielkości. Złudzenie wielkości osiąga się za pomocą nagłego, swawolnego kaprysu w postaci publicznego pomnika. Ofiary owego kaprysu – ludzie, którzy zań zapłacili przymusową pracą czy zmniejszonym zarobkiem – otrzymują pomnik jako hojny podarunek od władcy. Pomnik służy wszystkim i nikomu, należy do wszystkich i nie należy do nikogo. Oglądają go wszyscy, choć patrzenie na pomnik nikomu nie sprawia przyjemności”.

Pomnikiem Józefa Stalina dla ludu pracującego miast i wsi, a zwłaszcza ludu Warszawy był tak zwany Pałac Kultury i Nauki, zresztą imienia jednego z największych budowniczych „najwspanialszego z ustrojów”, tegoż Stalina. Pomnik ten do dziś straszy w samym sercu stolicy mimo wielu zabiegów by jakoś wpasować go w zmieniający się krajobraz miasta.

Chyba każdy władca aspirujący do miana ojca narodu, nawet jeśli miałoby to być nasze najukochańsze „słoneczko Peru”, pragnie pozostawić swoim poddanym jakiś pomnik. W skali mikro takim pomnikiem np. Edwarda Gierka dla Piotrkowa Trybunalskiego był stadion (z zadaszoną jedną trybuną), na którym odbyły się dożynki w 1979 roku. Feta na okoliczność otwarcia stadionu była przeogromna, a gdy do miasta na wyczekiwane dożynki przybył wreszcie I Sekretarz, w Piotrkowie ponoć nawet gołębie śpiewały ludzkim głosem hymny pochwalne. Niespełna 30 lat od tamtych wydarzeń po stadionie nie ma nawet śladu. Jest za to wielki bazarowy plac, a po sąsiedzku supermarkety różnych sieci.

Następca Gierka, Wojciech Jaruzelski był nieco bardziej praktyczny. Zafundował łodzianom z początkiem stanu wojennego pomnik-szpital Centrum Zdrowia Matki Polki. Choć to studnia bez dna, na razie służy jeszcze ludziom, ale pewnie tylko nieliczni zdają sobie sprawę z tego, że sami sobie jego usługi finansują, myśląc, że to darmocha. Niemniej tablica ku czci Jaruzela wciąż straszy przed pomnikiem-szpitalem.

Jakiś inny kacyk, już w III RP ufundował warszawiakom sztuczną palmę w centrum miasta. Ale chyba nikt nie dorównuje naszemu najukochańszemu „słoneczku Paru”. Ufundowanie, za pieniądze tyrającego ludu, setek orlików to nic w porównaniu ze Stadionem Narodowym. To jest prawdziwy pomnik III RP i jestem przekonany, że wcześniej czy później podzieli losy pomnika „ufundowanego” przez Edwarda Gierka dla mieszkańców Piotrkowa Trybunalskiego. Tak jak niegdyś los ten podzielił Stadion X-lecia.

Szefostwo stadionu cały czas kombinuje jakby tu tego trupa ożywić. Koncepcja uczynienia ze stadionu skoczni narciarskiej, na której miałyby być rozgrywane zawody Pucharu Świata chyba już upadła. Widać najbardziej odjechanym działaczom sportowym pomysł musiał się wydać kretyński, gdyż od jakiegoś czasu spuszczono nad nim zasłonę milczenia. Teraz, władze PZPN, pewnie po gorących namowach ministra ds. sportu zadecydowały, aby wszystkie pozostałe mecze eliminacyjne do mistrzostw świata polskiej reprezentacji rozgrywać na Stadionie Narodowym. Coś trzeba kombinować, aby ten pomnik utrzymać przy życiu. W końcu każdy pomnik wymaga stałej konserwacji. Rzecznik prasowy Stadionu Narodowego wyznał na tę okoliczność, że „Zyskaliśmy bardzo poważnego i fajnego klienta”.

Ilu jeszcze Stadionowi Narodowemu takich „fajnych” klientów się trafi trudno przewidzieć. Oby, oczywiście jak najwięcej i oby ta iluzja wiecznej szczęśliwości pod rządami PO – PSL trwała jak najdłużej, choć prawda jest taka, że kto miał się na Stadionie Narodowym nakraść to już się nakradł, tak jak i na budowach autostrad czy lotniska w Modlinie.

Można się z Ayn Rand w wielu sprawach nie zgadzać jednak w kwestii „budowniczych pomników” trafiła w samo sedno. Budowniczowie pomników są wśród nas. Swoje złudzenie wielkości budują kosztem zwykłych ludzi, dla zaspokojenia własnej próżności. Oddajmy na koniec głos jeszcze raz Ayn Rand, gdyż ja nie potrafię wyrazić tego bardziej dobitnie:

„Socjalizm jest winien ogromnych zniszczeń, morza przelanej krwi i milionów ofiar. Pamiętajmy, że nie uczyniono tego dla dobra ludzkości ani w imię szlachetnego ideału. Zrobiono to, by zaspokoić bezgraniczną próżność wystraszonego bydlęcia czy też lichego samozwańca, który pragnął okryć się płaszczem niezasłużonej wielkości. Pamiętajmy, że olbrzymi socjalistyczny monument jest piramidą państwowych fabryk, państwowych teatrów i publicznych parków. Socjalizm buduje się na podwalinach z ludzkich ciał. Na wierzchołku tej budowli stoi pomnik władcy. Władca wali się w piersi i patrzy w górę, domagając się prestiżu od pustego, bezgwiezdnego nieba”.

Paweł Sztąberek: www.prokapitalizm.pl

8 stycznia 2013

4.285715
Ocena: 4.3 (7 głosów)
Twoja ocena: Brak