Skip to main content

Czy banderowskie ciasteczka zaatakują Polskę?

roshen_slodycze.jpg

Nie od dziś wiadomo, że prezydent Ukrainy Petro Poroszenko udaje, że walczy z korupcją, no i udaje, że walczy z Rosją. Jedno czego nie udaje to dobry bajer - udało mu się zbajerować niemal całą naszą, ale i światową, "klasę polityczną". Nie udaje jeszcze tego, że produkuje cukierki.

Kto zresztą wie, o co tak naprawdę toczy się wojna na Ukrainie: o Krym, o Donbas czy o cukierki Poroszenki? Póki co to nie Putin rusza na Zachód, lecz Poroszenko. Otóż już wkrótce czeka nas inwazja ze strony Ukrainy, a dokładniej - inwazja cukierkowego imperium Petra Poroszenki.

Portal Bankier.pl poinformował właśnie, że w Warszawie otwarte zostało przedstawicielstwo firmy Roshen należącej do prezydenta Ukrainy, a zarządzanej aktualnie, jak swego czasu podał portal Obserwator Finansowy, przez fundusz inwestycyjny Rothschilda. Poroszenko zamierza stać się na naszym rynku jednym z czołowych graczy na rynku słodyczy.

Czy ma na to szanse? Czy Polacy skuszą się na ciasteczka niemalże spod znaku Stefana Bandery i UPA? Nie jest to wykluczone. Oczami wyobraźni już widzę chociażby Pawła Kowala, specjalistę od spraw Wschodu, wielkiego orędownika zaangażowania Polski w dziwną wojnę na Ukrainie, biegającego od studnia do studia w koszulce z logiem firmy Roshen. Widzę także redaktora Tomasza Sakiewicza i innych redaktorów zakochanych w banderowskiej władzy w Kijowie, zachwalających czekoladki spod Czarnobyla. Widzę też Jarosława Kaczyńskiego zapychającego się waflami w polewie czekoladowej firmy Roshen i usiłującego wydusić z buzi pełnej słodyczy okrzyk "Sława Ukrainie!". Czy ujmie to Polaków? W końcu pod szczytnym hasłem: "Pomagając prezydentowi Poroszence, pomagasz Ukrainie!" dokonać się może wiele cudów.

Oj, ciekawie się robi, ciekawie...

Paweł: www.prokapitalizm.pl

25 czerwca 2015

5
Ocena: 5 (3 głosów)
Twoja ocena: Brak