Skip to main content

Umowy zlecenia ozusować, 500 zł jałmużny dać!

wladza_socjalizm_panstwo.jpg

Postępującą etatyzację życia gospodarczego w III RP nie sposób wytłumaczyć wyłącznie głupotą polityków sprawujących władzę. Bo, jak pokazują kampanie wyborcze, głupota ta nie jest tak do końca oczywista.

Skoro jedno z ugrupowań, zresztą sprawujących od 8 lat władzę i właśnie tę władzę tracące, by kupić wyborców zapowiadało likwidację składek na ZUS w celu uwolnienia potencjału przedsiębiorczości wśród Polaków, znaczy to, że politycy, a w każdym razie kampanijni stratedzy dobrze rozumieją, gdzie tkwi problem. Ale cóż z tego, skoro, gdy te rządy sprawowali, nie zrobili niczego, by potencjał przedsiębiorczości uwolnić. Wprost przeciwnie, zapowiedź likwidacji tzw. umów śmieciowych czy też obciążenie składkami na ZUS umów zleceń, co ma mieć miejsce już od 1 stycznia 2016 roku każe domniemywać, że polscy przedsiębiorcy raczej oddechu nie złapią.

Jeśli chodzi o umowy zlecenia, warto przypomnieć, że to właśnie odchodzący do historii parlament uchwalił ustawę o ich ozusowaniu, podpisał ją zaś były prezydent, będący nominantem partii, która w ostatniej kampanii zapowiadała likwidację składek. Jednym słowem – schizofrenia, a to jest już coś innego aniżeli zwykła głupota. O ile głupota jest raczej nieuleczalna, o tyle schizofrenię, przy dobraniu odpowiednich leków, można w jakimś stopniu wyciszyć. Czy takie leki do zastosowania istnieją w przypadku polityków-schizofreników? Po ponad 25 latach tzw. wolności można raczej powątpiewać, ale być może przykłady z życia okażą się w końcu takim lekiem.

Otóż pojawiają się już pierwsze ofiary zbliżającego się nieuchronnie wielkimi krokami ozusowania umów zleceń. Sam znam przypadek przedsiębiorcy, właściciela sklepu z odzieżą, który do niedawna zatrudniał siedmiu pracowników, wszystkich na umowy zlecenia. Perspektywa obciążenia tych umów przymusowym podatkiem na ZUS od nowego roku zmusiła go do zwolnienia już teraz trzech. Ta czwórka, która pozostaje w firmie, będzie musiała robić to wszystko, co dotychczas robiło siedmiu pracowników. Żeby tego było mało, będą oni musieli od stycznia przyszłego roku założyć jednoosobowe firmy i sami prowadzić sobie księgowość oraz opłacać wszelkie składki i podatki. Takie rozwiązanie ma oczywiście pewien walor edukacyjny, ponieważ pracownik będzie mógł wreszcie zobaczyć, ile pieniędzy trzeba miesięcznie złożyć w formie daniny Lewiatanowi, ale z drugiej strony rodzi sytuację, kiedy to przedsiębiorca znów będzie funkcjonował w odbiorze społecznym jako cwaniak i kręt, który kombinuje jakby tu ominąć prawo, czyli zapewne „oszukać”. Praktyki te, jeśli staną się powszechne, a pewnie się staną, gdyż przedsiębiorcy to ludzie racjonalni, potępione zostaną przez polityków, związkowców i innych obrońców ludu. Czy więc rozmnożenie się w przyszłym roku sytuacji takich jak opisana wyżej okaże się dla rządzących lekiem na ich polityczną schizofrenię, czy raczej doprowadzi do pogłębienia psychozy - pokaże czas.

Tego zaś, by uczynić z Polski kraj ludzi zamożnych, którzy w razie zagrożenia np. zewnętrznego będą gotowi bronić swej ojczyzny, która pozwala im się bogacić, jest chyba coraz mniej. I na pewno nie będzie temu sprzyjać pomysł partii, która przygotowuje się do objęcia rządów, by uszczęśliwiać rodziny z więcej niż dwójką dzieci zasiłkami po 500 zł na drugą, trzecią i kolejną pociechę, a w niektórych przypadkach - zapewniam, że częstych - nawet na pierwszą. Mamy więc sytuację kiedy to państwo – przez nikogo do tego nie zmuszane – weźmie na siebie obowiązek płacenia alimentów na dzieci, a dokładniej mówiąc obciąży każdego z nas obowiązkiem płacenia alimentów na nieswoje dzieci. Absurd? Nie, socjalistyczna rzeczywistość.

Rozdawnictwo zasiłkowe szerzy się we współczesnej Polsce na tyle szeroko, by już teraz móc stwierdzić, że wpływa ono na ludzi demoralizująco, że zniechęca ich do podejmowania pracy, wytwarza w nich przeświadczenie, że można żyć niczego z siebie nie dając itd., itp... Aż dziw, że politycy, zamiast ograniczać to rozdawnictwo, proponują jego zwiększanie. Warto, aby słowa te potraktowali jako przestrogę - ludzką mentalność bardzo łatwo jest zepsuć, gorzej z naprawą. PRL wyhodowała homo sovieticus, który do dziś ciąży na naszym życiu. III RP robi niewiele, by go definitywnie wyplenić, wprost przeciwnie, hoduje nowy rodzaj człowieka, być może nawet gorszego od tego sowieckiego, a plany dalszego rozdawnictwa zasiłków na pewno tego procesu nie zatrzymają.

Paweł Sztąberek: www.prokapitalizm.pl

10 listopada 2015

5
Ocena: 5 (4 głosów)
Twoja ocena: Brak