Skip to main content

Nazi-bolszewicy w akcji

Nazi-bolszewików wciąż u nas pod dostatkiem. Tacy osobnicy czepiają się jakiegoś swojego konika i starają się nim uszczęśliwiać na siłę cały świat. Dopóki taki osobnik pozostaje w cieniu, na marginesie życia społecznego czy politycznego, pół biedy. Niech tam sobie bredzi w kącie, mało kto sie tym przejmie. Gorzej jeśli dostanie taki jeden z drugim do ręki narzędzia jakie daje polityczna władza... biada ludowi...
Tych osobników, nawet pewnie nie wiedzących o tym, że są idealnym odbiciem nazi-bolszewików mamy niestety u władzy. O pomysłach pani minister edukacji narodowej było już głośno. O jej pomysłach konfiskowania przez państwo dzieci i zmuszania ich do chodzenia do szkoły już od 6 roku życia pisano również na tych łamach. Oczywiście krytycznie, bo inaczej nie można. Ale nazi-bolszewicy nie byliby sobą, gdyby nie szli dalej, coraz dalej... Teraz wpadli na pomysł, by od 5 roku życia konfiskować rodzicom dzieci i na siłę wcielać ich do przedszkola! Żeby było jasne... nie mam nic przeciwko przedszkolom, sprzeciwiam się natomiast przymusowi posyłania do nich dzieci. Kto chce, może to robić, ale jeśli ktoś nie chce, ma czas by samemu wychowywać dziecko, nie powinien być do tego zmuszany. Nazi-bolszewicy, którzy przy wielu innych okazjach chętnie odwołują się do "wolności wyboru" (np. p. Hall jest zwolenniczką "wolności wyboru" jeśli chodzi o mundurki szkolne), tego jakoś zrozumieć nie potrafią. Zresztą co się dziwić - mundurek nie zindoktrynuje ucznia, natomiast wciskanie przez nauczyciela np. odpowiednio przyrządzonej wersji historii (ot, chociażby wg. przepisu Michnika) - już tak. Dlatego im wcześniej zacznie się dziecko odpowiednio indoktrynować, tym bardziej posłuszny wykształciuch z niego wyrośnie. Taki w sam raz na potrzeby Eurokołchozu...

Na horyzoncie naśladowców nazi-bolszewizmu objawia sie nam obecnie nowa gwiazda... Pan Rzecznik Praw Dziecka... Jak ulał pasuje na jednego z czołowych kołchozników! Niezadowoleni z pomysłów minister edukacji rodzice zwrócili się do owego pana, zapewne myśląc naiwnie, że stanie on po stronie dzieci, by interweniował i podjął próbę zastopowania tych szaleństw. Pan rzecznik, twierdząc oczywiście, że się zajmie, że sprawdzi itp... jednak oznajmił, że w Polsce jest niski wskaźnik wykształecenia, że panuje nierówny dostęp do edukacji (edukacja i wykształcenie - nowy fetysz eurokołchoźników!) i że w ogóle... Wiadomo już zatem jaki będzie odzew pana rzecznika, rzekomo obrońcy dzieci, a w rzeczywistości funkcjonariusza systemu polit-poprawności, broniącego jego najżywotniejszych interesów.

Cóż, wbrew temu co swego czasu napisał pewien znany naukowiec, że nastąpił "koniec historii", na nic takiego się nie zanosi. Na horyzoncie bowiem wciąż pojawiają się jacyś nowi szaleńcy, roszczący sobie prawa do wszystkich i wszystkiego, co istnieje na ziemi i chcący, by świat wyglądał koniecznie tak, jak im się to pourajało w głowach... Jeśli jeszcze tacy dojdą do władzy to... Szkoda słów.

Paweł Sztąberek http://www.kapitalizm.republika.pl/

5
Ocena: 5 (1 głos)
Twoja ocena: Brak