1 maja wszyscy oficjele obchodzą 5-tą rocznicę wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Nawet ostatnio prześcigali się, który z nich jest ważniejszy, który ma większe zasługi. Leszek Miller, który 5 lat temu nawzajem z Aleksandrem Kwaśniewskim podstawiali sobie nogi, byleby tylko wyjść na tych, którzy pierwsi dobiegli do Brukseli, wyznał wczoraj, że tak naprawdę chodzi o stworzenie z Unii jednego wielkiego państwa. Powiedział głośno to, o czym po cichu myśli chyba cały prounijny establishment.
Nie brakuje jednak również głosów, że 1 maja 2004 roku to dzień zdrady narodowej i powolnego rozbioru Polski i że tak naprawdę nie ma czego świętować, chyba że wywieszając w oknach czarne flagi na znak narodowej żałoby.
Którzy mają rację? Czy 1 maja 2004 roku otworzył przed Polską nowe, lepsze perspektywy? Czy z oddali 5 lat można już powiedzieć, że wejście naszego kraju do Unii było dla Polski korzystne, że plusy przeważają nad minusami? Czy może wręcz przeciwnie, rozpoczął się etap narodowej udręki i powolnego konania naszej, z trudem odbudowywanej po latach komunistycznego zniewolenia, państwowości? Czy wreszcie Unia Europejska to rzeczywiście nowe wcielenie Związku Sowieckiego, jak mawia chociażby Władmimir Bukowski, czy też może twierdzenie to jest o wiele przesadzone, a może w ogóle nie ma nic wspólnego z rzeczywistością? I czy wreszcie, istotnie jest coś złego w idei Unii Europejskiej jako jednego państwa?
Zachęcamy do dyskusji na ten temat i do nadsyłania własnych artykułów i komentarzy. Najciekawsze, zdaniem redakcji, z nadesłanych materiałów nagrodzone zostaną interesującymi książkami z zakresu tematyki wolnorynkowej i myśli konserwatywnej.
O terminie zakończenia konkursu powiadomimy osobną informacją.
Redakcja www.prokapitalizm.pl
1 maja 2009
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz