
Wczoraj był 21 marca – pierwszy dzień wiosny, zwany inaczej dniem wagarowicza. Pamiętam z poprzednich lat liczne grupy młodzieży chodzące także po naszym mieście. W tym roku ze względów zdrowotnych do dnia 7 kwietnia przebywam bowiem de facto w areszcie domowym i stąd nie wiem, jak wyglądał w Piotrkowie Trybunalskim wczorajszy dzień. Pamiętam liczne dyskusje na temat tego dnia w prasie katolickiej. Utożsamiano ten dzień z karnawałem w Wielkim Poście, z rozluźnieniem obyczajów itp. Źródła obchodów tego dnia tkwią jednak w pradawnej obrzędowości słowiańskiej.
Jare Święto było w kalendarzu słowiańskim jednym z najważniejszych wydarzeń. Ten kilkudniowy okres obrzędowy przypadający na czas równonocy wiosennej, rozpoczynał się 21 marca.
Pierwszą część obrzędów rozpoczynano uroczystą rozśpiewaną, barwną procesję, podczas której wszczynano hałas strzelając z batów i dzwoniąc dzwonkami i grzechotkami. Dzieci trzymające w rękach zielone gałązki jałowca obnosiły po wsi słomianą kukłę bogini zwaną Marzanną, która symbolizowała zimę i śmierć.
Korowód rozpoczynał się od plebani i domostw bogatszych gospodarzy. Po obejściu wszystkich domów, wieczorem kukłę przejmowała od dzieci młodzież i w barwnej procesji wyprowadzała ją ze wsi nad rzekę gdzie kukłę podpalano i topiono. Był to symboliczny pogrzeb Marzanny, Śmiercichy lub Mareny (w zależności od regionu Polski).
Do dziś istnieje przesąd, że nie wolno dotykać pływającej Marzanny gdyż może to spowodować uschnięcie ręki. Nie wskazane też jest oglądanie się za siebie przy powrocie do wioski, bo to mogło spowodować ciężką chorobę a potknięcie lub upadek, śmierć tego samego roku.
W następnej części obrzędów trwających czasami aż do pierwszej niedzieli po równonocnej pełni Księżyca mężczyźni chcąc przyspieszyć nadejście wiosny rozpalali na wzgórzach ogniska, a młodzi udawali się na łąki i do lasu po wierzbowe i leszczynowe witki z których wykonywali „wiechy”. W celu oczyszczenia domostw z zasiedziałego zła rozpoczynano wielkie sprzątanie całego gospodarstwa.
Wietrzono domy, prano i szykowano świeże odzienie, obchodzono każdy zakątek gospodarstwa i okadzano je dymem z palonych ziół. Gospodynie wypiekały wiosenne kołacze i dekorowały jajka zwane kraszankami którymi później się nawzajem obdarowywano. Jajku będącemu symbolem życia przypisywano magiczne i lecznicze właściwości, z tego powodu kraszanki przykładano ludziom i zwierzętom do zranionych i bolących miejsc.
Najważniejszą częścią święta była uroczysta uczta połączona z zabawami sportowymi, tańcem i muzyką. Wieczorem udawano się na groby przodków gdzie wspominano zmarłych i dzielono się z nimi jadłem i napojem świątecznym.
W czasie uroczystości praktykowano zwyczaj zwany Śmigusem polegał on na wzajemnym polewaniu się wodą i smaganiu łydek rózgami w celu rytualnego oczyszczenia. Według wierzeń oblewanie się wodą sprzyjało płodności.
Z tego względu celem tych zabiegów były panny na wydaniu i młode dziewczęta. Wszystko odbywało się w atmosferze zabawy a na wsi powstawał harmider kiedy to dziewczęta z piskiem niby to chcąc uniknąć oblania uciekały przed kawalerami.
Posiadało to też znaczenie matrymonialne, gdyż panna najbardziej oblana cieszyła się największa popularnością a te suche miały powód do zmartwienia gdyż oznaczało to brak zainteresowania ze strony chłopców. Tradycyjnie następnego dnia dziewczęta miały szanse odpłacić chłopcom w ten sam sposób.
Innym zwyczajem praktykowanym w Jare Gody to Dyngus polegający na wzajemnym wizytowaniu się sąsiadów, rodziny i mieszkańców wioski, zwyczaj połączony z poczęstunkiem. Pradawny obyczaj naszych przodków przetrwał do dziś w zmienionej, szczątkowej formie pomimo prób jego zakazania przez kościół. W roku 1420 Synod Poznański pouczał kler w terenie:
„Nie dozwalajcie aby w niedzielę odbywał się zabobonny zwyczaj wynoszenia jakiejś postaci, którą śmiercią nazywają i w kałuży topią”.
Nie mogąc wytępić głęboko zakorzenionego rodzimego zwyczaju. Kościół w XVII i XVIII wieku próbował zastąpić topienie Marzanny zrzucaniem Judasza z wieży kościoła (czasem wieszaniem). Zwyczaj przyjął się słabo i tylko w niektórych częściach Polski, do dziś przetrwał w Skoczowie, gdzie co roku urządzane jest takie przedstawienie.
Kukła Judasza przybierała często formę pejsatego Żyda którego zrzucano z wieży kościoła a w ślad za nim worek z 30 kawałkami potłuczonego szkła symbolizujący sakiewkę zdradzieckich srebrników.
Gawiedź, która oczekiwała na dole Judasza kopała i tłukła go kijami, taka zabawa często wymykała się spod kontroli i dochodziło do napaści na miejscowych Żydów, potwierdził to Oskar Kolberg badacz naszego folkloru, który zaznaczył jednak, że świąteczne bicie Żydów nie zdarzało się już w XIX wieku.
Jacek Łukasik
22.03. 2025
- Zaloguj się lub Zarejestruj by móc dodać komentarz