Skip to main content

Dlaczego Jaruzelskiego nie ma tam, gdzie być powinien?

jaruzel.kiszczak.jpeg

Na marginesie filmu „Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł”…

Generała Jaruzelskiego w ostatnich latach pełno było tam, gdzie go być nie powinno…

Był zatem generał – swego czasu – na wspólnych, z Adamem Michnikiem, wojażach po Paryżu (słynne michnikowe „odpieprz się pan od generała”), był świadkiem w procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II, udzielał się na różnych uroczystościach, brylował w wywiadach dla czasopism i telewizji, wypowiadał się na różne zagadnienia (ostatnio mianowany przez prezydenta Komorowskiego ekspertem od Rosji), był – o mało co – współpasażerem śp. Lecha Kaczyńskiego we wspólnym locie do Moskwy na defiladę zwycięstwa w 2010 roku (wciskanym zmarłemu prezydentowi do samolotu niemalże na siłę). Stał się ostatnio wreszcie, źródłem szeregu „debat” – „Czy Jaruzelski poleci do Rzymu na beatyfikację papieża czy nie poleci”…

Jakby zatem nie patrzeć – cały czas na topie…

A gdzie generała Jaruzelskiego nie było w ostatnich latach, choć powinien być? Ot, chociażby w sądzie na ławie oskarżonych w procesie dotyczącym masakry w grudniu 1970 roku, czy choćby na ławie oskarżonych w sprawie zbrodni w kopalni Wujek (gdzie nie był chyba nawet oskarżonym). Ciągłe nieobecności na rozprawach kamuflowane zaświadczeniami lekarskimi o złym stanie zdrowia…

Znalazłoby się bez wątpienia dużo więcej powodów, dla których generał Jaruzelski powinien się znajdować w miejscach i okolicznościach bardziej pasujących do „osiągnięć” komunistycznego dyktatora, a nie tam, gdzie obecnie się znajduje, niesiony na fali klimatu III RP.

Ale jest jeszcze jedno miejsce, w którym generał Jaruzelski się ostatnio nie znalazł. Jest to film „Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł”. Niedawno toczyła się dyskusja na temat tego filmu i autorzy wielu komentarzy zastanawiali się, dlaczego nie ma w nim choćby wzmianki o generale Jaruzelskim, który w grudniu 1970 roku był wszak ministrem obrony narodowej. W wywiadzie dla „Rzeczypospolitej” zastanawiał się również nad tym Kazik Staszewski.

Parę dni temu obejrzałem ten film i odpowiedź na powyższe pytania znalazłem jeszcze zanim film na dobre się rozpoczął. Otóż, pierwsze napisy pojawiające się na ekranie brzmią: „Honorowy patronat nad filmem – Prezydent Bronisław Komorowski”. Czyż to nie wystarczy za odpowiedź? Jak filmowi, w którym pokazano by Jaruzelskiego jako szefa armii strzelającej do robotników w Gdyni, mógłby patronować człowiek, który komunistycznego dyktatora prosił niedawno o rady w sprawach stosunków polsko-rosyjskich?

Jest jeszcze jeden element… Film finansowany był ze środków Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, który z kolei sam finansowany jest – jak przeczytać można na jego stronie internetowej – m.in. przez budżet państwa. Państwo, w którym żyjemy – III RP – to wytwór porozumień okrągłego stołu, to państwo, w którym generał Jaruzelski postrzegany jest przez tzw. elity, nie jako komunistyczny dyktator, lecz jako „człowiek honoru”. Jakże więc w filmie, któremu patronował Bronisław Komorowski, a finansowało państwo – okrągłostołowa III RP – (czytaj: podatnik, choć niemający w tej sprawie nic do powiedzenia) za pośrednictwem PISF-u, „człowiek honoru” miałby być nagle z tego „honoru” odarty?

Paweł Sztąberek: http://www.prokapitalizm.pl/

18 marca 2011

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak

Dlaczego!

portret użytkownika witold k

Dlaczego Jaruzelskiego nie ma tam, gdzie być powinien?

Bo wyrodne dzieci, obu stron polskiej barykady, razem kręcą lody... W Piotrkowie, to dziadostwo po naszej stronie, nazwałem maniutkomanią.

witold k

Opcje wyświetlania odpowiedzi

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zapisz ustawienia" by wprowadzić zmiany.