Skip to main content

Polski już nigdy nie będzie

Szczepankiewicz.jpg

W miesiącu lutym mija kolejna rocznica pierwszej deportacji obywateli polskich w głąb Rosji z terenów II Rzeczypospolitej okupowanych przez ZSRR po agresji 1939 roku.

Zaplanowana zagłada narodu, jego dziedzictwa i wszelkich podstaw odbudowy własnego państwa trwała aż do momentu wkroczenia na te tereny armii niemieckiej, które paradoksalnie powstrzymało kolejną czwartą wywózkę.

Zanim jednak zajmiemy się tragiczną historią śmierci, męczeństwa i powszechnego rabunku, jakich dokonywali Sowieci w latach 1939 – 1941 warto przypomnieć pokrótce podobne akty bestialstwa obcego nam, bo z gruntu azjatyckiego systemu, jakie miały miejsce począwszy od połowy XVIII wieku, obejmując swoim zasięgiem nieomal cały obszar Pierwszej Rzeczypospolitej.

Wojska wschodniego sąsiada, które wkroczyły do Polski w latach 1763 – 1767 zabezpieczając instytucjonalny rozkład naszego państwa okupowały jej terytorium aż do 1993 roku, z wyłączeniem dwudziestolecia międzywojennego.

Zwycięstwo nad Bolszewikami w roku 1920 pozwoliło jedynie na krótką przerwę w dziejowym nieszczęściu, jakie sprowadzał na Polaków permanentnie złe intencje carskiej, a później sowieckiej Rosji.

Mordy i rabunki dokonywane przez najeźdźcę od samego początku uzupełniały masowe zsyłki w nieludzki świat wiecznego zimna, głodu, represji oraz szalejącego pod kuratelą państwa pospolitego ludzkiego zła.

Za pierwszych polskich zesłańców tradycyjnie uważa się porwanych i wywiezionych do Kaługi dnia 14 października 1767 roku wiernych Rzeczypospolitej senatorów: Biskupa Krakowskiego Kajetana Sołtyka, Biskupa Kijowskiego Józefa Andrzeja Załuskiego, Hetmana Polnego Koronnego Wacława Rzewuskiego oraz jego syna posła podolskiego Seweryna.

Oficjalnie podanym przez posła Repnina powodem uwięzienia nieprzekupnych była rzekoma obraza majestatu Katarzyny II. Po powrocie z zesłania organizujący opór wobec uznania pierwszego rozbioru Bp Kajetan Sołtyk – wcześniej Kawaler Orderów Orła Białego i Świętego Stanisława - został uznany w 1782 r. przez ostatniego króla Polski i Radę Nieustającą za niepoczytalnego, co skutkowało jego ubezwłasnowolnieniem, dając początek nowej tradycji traktowania przeciwników wschodniej tyranii.

Zawiązana w tym czasie Konfederacja Barska broniąc naszej Wiary i Wolności wydała w trakcie, a także po zakończeniu prowadzonych z najeźdźcą walk kolejnych męczenników narodowej sprawy. Więzieni w rosyjskich obozach koncentracyjnych, a dalej gnani etapami przez Kijów, Smoleńsk, Orłów, Kazań i Tobolsk pierwsi polscy powstańcy masowo oddawali swe życie również po dostaniu się do niewoli. Wszczynających bunt palono żywym ogniem, okaleczano i skazywano na wieczną katorgę.

Według Nikołaja Repnina liczba zesłanych wyniosła wtedy nie mniej niż 14 tysięcy Konfederatów. Wielu uczestników walk wcielono też przymusowo do znienawidzonej moskiewskiej armii.

Budujący swój byt na wartościach cywilizacji łacińskiej Polacy nie mogli żyć pod tak nieludzkim prawem, toteż następny zryw narodowy, jakim było Powstanie Listopadowe sprowadził na nasz naród kolejne nieszczęścia, wśród których poza dziesiątkami tysięcy poległych w walce, tradycyjnie nie obyło się także bez masowych zsyłek i ratującej przed nimi wyjazdów z kraju.

Tak zwaną Wielką Emigrację szacuje się zatem na ponad 10 tysięcy osób, zaś wcieleni do rosyjskiego wojska mieli tam odbyć służbę trwającą nie mniej niż 25 lat. Powstańcy zsyłani byli wówczas głównie na Kaukaz i Sybir. Stan wojenny na ziemiach zaboru rosyjskiego trwał zresztą od tego czasu nieprzerwanie aż do odzyskania przez Polską niepodległości w roku 1918.

Kolejne nieuniknione w takich warunkach powstanie wybuchło po sporządzeniu w okresie poprzedzającym Święta Bożego Narodzenia 1862 roku listy 12 tysięcy młodzieży męskiej objętych branką, czyli faktycznie przewidzianych do fizycznej eksterminacji.

Ze służby w rosyjskim wojsku mało kto wracał, zatem spisujący nazwiska Zygmunt Wielopolski (syn Aleksandra) i oberpolicmajster Siergiej Muchanow chcieli w ten sposób po raz kolejny upuścić Polakom krwi, wybijając im z głowy budowę własnego, zrazu podziemnego państwa.

Recydywa międzynarodowej zdrady jaka dotknęła Powstańców Styczniowych sprawiła, że ta wymuszona w czasie, a zarazem nierówna walka tym razem musiała zakończyć się militarną klęską.

Poza kolejną, podobną w liczbach do poprzedniej falą emigracji poddano Polaków rozmaitym represjom. Liczby zesłanych oscylują wokół blisko 20 tysięcy, zaś blisko 40 tysięcy powstańców zostało na rozmaite sposoby wywiezionych. Na terenie Korony Rosjanie skonfiskowali ok. 1660 majątków, zaś na tzw. terenach zabranych ok. 1800. Kilkadziesiąt drobnej przeważnie szlachty wysiedlono wtedy z pogranicza polsko – ukraińskiego, przeprowadzając swoistą czystkę etniczną.

Rosyjski Kodeks Karny z 1847 roku przewidywał kary zesłania i katorgi, zaś sowieckie prawo posługiwało się tutaj narzędziem zsyłki i łagru. Cel był ten sam, a było nim zdławienie wszelkich dążeń wolnościowych i niepodległościowych w obrębie nieludzkiego imperium przy zastosowaniu fizycznej eksterminacji oraz moralnym zatraceniu się tak ofiar, jak i oprawców.

W 1939r. Polacy związani działaniami wojennymi prowadzonymi z III Rzeszą Niemiecką doczekali się po dniu 17 września kolejnej realizacji rozbiorowych ustaleń zamieszczonych kilka tygodni wcześniej w tajnym protokole układu Ribbentrop – Mołotow, jak zwykle połączonych z planami biologicznej likwidacji narodu.

W sowieckiej agresji na Polskę już w pierwszym rzucie uczestniczyło ok. 620 tys. żołnierzy, 7,7 tyś. czołgów i 3,3 tyś. samolotów. Bohatersko bronione przez mało dziś znanych dowódców i żołnierzy głównie Korpusu Ochrony Pogranicza, Brygady Rezerwowej Kawalerii Wołkowysk, SGO Polesie oraz miejscowych garnizonów wschodnie tereny Rzeczypospolitej dostały się w ręce najgorszego z możliwych okupantów, który natychmiast przystąpił do systemowych działań wyniszczających.

Już w trakcie działań wojennych Sowieci wykorzystywali jeńców i ludność cywilną w charakterze żywych tarcz dla atakujących polskie miasta czołgów. Dobrze zorganizowana obrona mimo skąpych środków (głównie działka przeciwpancerne i butelki z benzyną) powodowały bowiem straty sięgające kilkudziesięciu czołgów w jednym natarciu.

Doskonali polscy dowódcy tacy jak gen. Wilhelm Orlik – Ruckermann, czy Franciszek Kleeberg wielokrotnie zwyciężali przeważające siły wroga m.in. pod Jabłonną, Milanowem i Szackiem, przez trzy dni broniono RU Sarny, a w obronie miast aktywnie uczestniczyli ich mieszkańcy.

Informacja o agresji sowieckiej i zbliżaniu się wojsk pancernych do miejsca stacjonowania władz spowodowała ewakuację polskiego rządu poza granice kraju, zaś po zakończeniu bezpośrednich działań wojennych do niewoli dostało się ok. 250 tyś. polskich żołnierzy i oficerów, których pozbawiono statusu jeńców wojennych z powodu służby w armii „nieistniejącego państwa”.

Zrozumiałe w takich warunkach zachowanie polskich decydentów propaganda komunistyczna przez lata ukazywała jako przejaw tchórzostwa i porzucenie walczących (jedynie) z Niemcami żołnierzy przez ich przywódców.

Niedługo po tym decyzją BP KC WKP (b)) z dnia 5 marca 1940r. zamordowano nie mniej niż 21.768 polskich oficerów uwięzionych w obozach w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku rzucając między Polaków i Rosjan kolejne zbrodnicze kłamstwa związane z upartym zaprzeczaniem prawdy o sprawstwie tzw. Zbrodni Katyńskiej.

Podstawami polityczno – prawnymi szybko organizowanych deportacji były: stosowna decyzja RKL ZSRR z dnia 5 grudnia, instrukcje Stalina dla Berii z 19 i 25 grudnia. oraz decyzja RKL ZSRR z 29 grudnia 1939 roku - potwierdzająca gotowość NKWD do wywózki, wykorzystania siły roboczej oraz zagospodarowania majątku obywateli polskich na okupowanych terenach IIRP.

Uzupełniono je uchwałą RKL ZSRR i rządu sowieckiego z dnia 14 stycznia 1940 roku "O dodatkowym rozmieszczeniu spec-przesiedleńców osadników".

Określono też grupy obywateli polskich, których planowano deportować w pierwszej kolejności, likwidując tym samym wszelkie struktury polityczne, społeczne i gospodarcze pozostałe po niepodległej Polsce. Byli to zatem: urzędnicy państwowi i samorządowi, właściciele ziemscy, osadnicy wojskowi, policjanci,, sędziowie i prokuratorzy, nauczyciele, leśnicy, bankowcy, pracownicy PKP, rzemieślnicy oraz pracodawcy, jako tacy w ogóle.

Przystąpiono do spisu ludności polskiej, równolegle dokonując rejestru "terrorystów, sabotażystów i szpiegów". Podstawą organizacyjną szeroko zaplanowanej akcji było przygotowanie sań, wozów (najczęściej zrabowanych na miejscu) oraz bydlęcych wagonów o pojemności od 35 do 50 osób każdy przy założeniu, że składy pociągów będą liczyć od 60 do 90 takich jednostek.

Z reguły przeładowane wagony miały jedynie niewielki piecyk po środku, wiadro wody oraz dziurę w podłodze, które to wyposażenie miało służyć do realizacji wszystkich potrzeb życiowych przymusowych pasażerów. Śmiertelność była zatem ogromna, choroby dziesiątkowały zwłaszcza kobiety i dzieci, umarłych wyrzucano zwyczajnie z wagonów nie umożliwiając rodzinom lub towarzyszom niedoli należytego pochówku

Zsyłanych zapewniano doraźnie, że ich majątek zostanie im szybko dosłany albo że na miejscu otrzymają wszystkie potrzebne rzeczy, a dobry Stalin zapewni im prace i godne życie podobnie, jak to uczynił z innymi obywatelami ZSRR. Jako jeden z powodów konieczności wyjazdu podawano rzekome niebezpieczeństwo grożące Polakom ze strony Ukraińców, będące następstwem niesprawiedliwych działań rządu II RP.

Ukraińców zresztą deportowano w podobny sposób, a wywózki objęły też wszystkie inne narodowości żyjące na okupowanych terenach. Hasłem naczelnym słyszanym przez wywożonych, które miało pozbawić ich wszelkiej nadziei była powtarzana wszędzie informacja, że „Polski już nigdy nie będzie”

Dotychczasowa współpraca z archiwami rosyjskimi nie pozwala na ustalenie przybliżonej nawet liczby ograbionych, wywiezionych i zamordowanych.

Wszelkie zatem liczby w których staramy się oddać rozmiary szalejącego na ziemiach okupowanych w latach 1939 -1941 sowieckiego terroru są jedynie wynikiem rozmaitych szacunków i pozbawionych kompletnego materiału badań.

Przyjmuje się, że pierwsza wywózka rozpoczęta 10 lutego 1940 roku objęła od 220 do 240 tys. Polaków, z czego konkretnie znane są przypadki ok. 140 tys. osób. Głównymi kierunkami deportacji były wówczas Archangielsk, Jakuck, Kraj Krasnojarski i Komi.

Obejmującą głównie rodziny już wywiezionych drugą deportację, którą rozpoczęto w kwietniu 1940r. szacuje się na 320 tys. osób, z których ok. 80% stanowiły kobiety i dzieci. Wywożono je głównie w południowe obszary ZSRR, najczęściej do północnego Kazachstanu. W tym przypadku dostępne informacje pozwalają na zidentyfikowanie ok. 65 tyś. deportowanych.

Trzecia wywózka prowadzona w okresie od 29 czerwca 1940r. do końca lutego 1941r. dotknęła przede wszystkim uciekinierów z terenów okupowanych przez Niemców, którzy tym sposobem paradoksalnie znacznie zmniejszyli swoje możliwości przeżycia.

Szacunkowe dane mówią o liczbie 240 tys. deportowanych, zaś posiadane informacje personalne dotyczą w tym przypadku jedynie 80 tyś .osób. Tak się złożyło, że przy realizacji tego etapu eksterminacji sporo z wywiezionych było obywatelami polskimi pochodzenia żydowskiego.

Ostatnia czwarta wywózka rozpoczęła się w nocy z 21 na 22 maja 1941 roku, kiedy to w ciągu kilkunastu godzin deportowano ok. 12 tys. osób. W szczególny sposób akcja ta dotknęła mieszkańców Białostocczyzny i tzw. Zachodniej Ukrainy zamykając się szacunkową liczbą ok. 300 tyś. wywiezionych, z których jakiekolwiek bliższe informacje dotyczą jedynie
140 tyś. osób.

Deportacje ludności polskiej w głąb ZSRR zakończyło wkroczenie armii niemieckiej. Skala przedsięwzięcia była niespotykana, a zaplanowane działania realizowano ze szczególnym cynizmem i okrucieństwem. Nie znamy ilości ofiar śmiertelnych, jako że takich danych nikt stronie polskiej nie udostępnił, a być może nikt ich naprawdę nie zna.

Przyjmuje się, że ogólna liczba deportowanych w latach 1939 – 1941 wynosi od 1,1mln do blisko 2mln osób i wiedzę tę zawdzięczamy głównie działaniom polskiego rządu na uchodźstwie. Posiadane dane dotyczą ok. 570 tyś, wywiezionych, a zidentyfikowano dotychczas jedynie ok.286 tyś. osób.

Wiadomo też że obywatele polscy zostali wywiezieni do 115 obozów katorżniczej pracy w 21 krajach ZSRR, czas takiej represji określano rutynowo na min.20 lat i że stanowili oni część co najmniej 30 milionów osób skazanych na pracę w łagrach w okresie władzy sowieckiej.

Polacy pracowali niewolniczo we wszystkich możliwych gałęziach gospodarki wschodniego okupanta, m.in. w LKP Przemysłu Leśnego, LKH Żelaza i Stali, LKH Metali Kolorowych, LK Rolnictwa, jak również w budownictwie, przemyśle zbrojeniowym, kopalniach oraz leśnych obozach NKWD.

Mało kto wie, że twórcą systemu organizacji gułagu był niejaki Naftach Aronowicz Frankel urodzony w 1881 roku w Jerozolimie, który uprzednio skazany za pospolity szmugiel się niezwykłą wprost inwencją tak, że zachwycone władze sowieckie wprowadziły proponowany przez niego reżim we wszystkich placówkach katorżniczej pracy, honorując zdolnego pomysłodawcę kierowniczym stanowiskiem.

Podczas II wojny światowej ok.210 tyś. Polaków przymusowo wcielono też do wrogiej nam Armii Czerwonej, gdzie szanse na przeżycie wobec stosowanej tam strategii i polityki ludzkiej były tradycyjnie niewielkie.

Pochylając się nad niezwykle długim oraz brzemiennym w skutkach dla naszej narodowej kondycji okresem represji, których celem było nie tylko podporządkowanie, rozbiór, a na koniec ostateczne usunięcie Rzeczypospolitej z map Europy, ale też fizyczna eksterminacja obywateli polskich wszystkich narodowości – nie możemy zapomnieć o deportacjach w zasadzie już powojennych.

Ludność polska zamieszkująca utracony w wyniku wojny Lwów i jego okolice w latach 1944 - 1945 dotknęły aresztowania i wywózki liczone wg danych rosyjskich na ponad 100 tys. osób.

Tylko w dniach 2-4 stycznia 1945r. aresztowano i wywieziono z tego terenu ok.17 tys. Polaków. Wśród nich było także 31 profesorów miejscowego Uniwersytetu i Politechniki, którzy przeżywszy działania wojenne zostali wtedy skazani na wieloletnie wyroki i skierowani do wyrębu lasów oraz pracy w donieckich kopalniach antracytu. Katorżniczej pracy pomimo wcześniejszego zwolnienia nie przeżyli profesorowie Tadeusz Kuczyński i Emil Łazaryk.

Pojałtański porządek, jaki zafundowali nam nasi starzy wrogowie i zawsze niemal zawodzący nas sojusznicy skutkował już od początku całkowitym podporządkowaniem ocalałych po II wojnie światowej Polaków zwycięskiemu sojusznikowi Hitlera z 1939 roku, jakim po 5 latach okazał się ZSRR.

Nic też dziwnego, że przywódcy podziemnej Polski sądzeni byli nie tylko w kraju, zaś wojska niedawnego agresora, a oficjalnie wg komunistycznej propagandy - wyzwoliciela stacjonowały bez przeszkód i ograniczeń na terytorium tzw. PRL. Ich liczebność po wojnie wynosiła od 300 do 400 tys. żołnierzy, a w końcowym okresie władzy komunistycznej była to „jedynie” 70 tysięczna obca armia stanowiąca stałe narzędzie politycznego nacisku.

Niezwykle wprost długi okres walk, okupacji i narodowej niewoli zamknijmy zatem symboliczną datą 17 września 1993 roku, kiedy to dowódca Północnej Grupy Wojsk gen. Leonid Kowaliow zameldował ówczesnemu prezydentowi RP Lechowi Wałęsie o ostatecznym wycofaniu wszystkich oddziałów rosyjskich z powojennego terytorium Rzeczypospolitej. Następnego dnia ze stołecznego Dworca Wschodniego wyruszył pociąg wiozący grupę ostatnich 24 oficerów - w tym 5 generałów opuszczających terytorium Polski.

Po permanentnie złych doświadczeniach wielu pokoleń Polaków nie sposób jednak nie zadumać się nad przyszłością stosunków polsko - rosyjskich, które gorsze od opisanych w obejmującym niemal trzy następujące po sobie wieki historii już być nie mogą.

Oby nadchodzące dziesięciolecia zmieniły relacje panujące na obszarze, gdzie od wieków żyją tak bardzo różne narody i stykają się tak odległe w założonych celach systemy władzy, nareszcie czyniąc to jakże tragiczne sąsiedztwo doraźnie przynajmniej znośnym, a dobrze rokującym na przyszłość.

Jan Szczepankiewicz: www.prawica.net

24 marca 2011

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak