Skip to main content

Pierwszy Maja w latach 1980ych i nie tylko

portret użytkownika Z sieci

Przed obchodzonym zazwyczaj hucznie w PRLu Świętem Pracy w r.1981 w NSZZ „Solidarność” toczyły się spory. No bo – z jednej strony „święto robotnicze”, a z drugiej „komunistyczna impreza”. Kościół nieco wcześniej rozwiązał ten problem sięgając do wzorca z wczesnych wieków ewangelizacji, gdy napełniał chrześcijańską treścią te święta pogańskie, do których lud był przywiązany od wieków. Przypomniano więc, że św. Józef, Opiekun Świętej Rodziny był cieślą – a zatem: ROBOTNIKIEM. No i 1.Maja stało się Świętem Józefa-robotnika. Dla części NSZZ”S” oznaczało to opcję na uroczysty udział we Mszy św. Inni głosili, że trzeba to święto PRLowskie zlekceważyć całkowicie i zachęcić ludzi do spędzenia czasu „na łonie natury”. Byli tacy szefowie struktur, którzy przyjęli zaproszenie Komitetów PZPR i stanęli na trybunach „biodro w biodro” z 1.Sekretarzami PZPR. Część postanowiła zorganizować odrębne demonstracje – w formie wieców. Prezydium MKZ Ziemi Łódzkiej NSZZ „Solidarność” wybrało jeszcze inny wariant obchodów: tego dnia, po Mszy św. w kościele Poniesienia Krzyża na ścianie od strony ul. Tuwima odsłonięta została tablica upamiętniająca masakrę robotników Wybrzeża w grudniu 1970 r. Tablicę i miejsce wymyślił jeden z pracowników łódzkiego MPK. Niestety, nie pamiętam jego nazwiska, a szkoda, bo pomysł był nie tylko dobry na tamten czas, ale i brzemienny w skutki. Poświęcenia dokonał ks. Władysław Ziółek, wówczas biskup pomocniczy w naszej diecezji. Okolicznościową przemowę z hasłem „z PZPRem świętować nie będziemy, a o strzałach do polskich robotników Gdańsku nie zapomnimy”, wygłosił Przewodniczący MKZ Ziemi Łódzkiej NSZZ ”Solidarność” Andrzej Słowik. W stanie wojennym, aż do r.1988, w tym miejscu, pod tą tablicą odbywały się „nielegalne” wiece organizowane przez „solidarnościowe podziemie”. Po wyjściu z więzienia, począwszy od 1985 r. zawsze przewodniczył im Andrzej Słowik. Wiece gromadziły po kilka tysięcy osób. Milicja Obywatelska zachowywała się różnie – czasem nas pałowali, czasem wyłapywali uczestników, czasem tworzyli kordon i fotografowali uczestników. Niektórzy trafiali potem przed Kolegium ds. Wykroczeń i wymierzano im grzywny „za zakłócanie porządku publicznego”. Po następnych kilku latach przed tamtą tablicą stanął ufundowany przez Andrzeja Słowika Pomnik-Krzyż Podnoszący się z Bruku. Przez kilkanaście następnych lat wieńce i wiązanki kwiatów składali przedstawiciele związków zawodowych, Policji Państwowej, władz miasta i województwa oraz (w innym czasie) przedstawiciele „odradzającej się lewicy”. Na obchodach oficjalnych przemawiałem przypominając, że naszym obowiązkiem jest pamięć o polskich robotnikach, których krew przelali komunistyczni władcy naszego kraju. Po jakimś czasie lewactwo ośmieliło się i zaczęło organizować przemarsze ulicami miasta. Po moim odejściu z urzędu Prezydenta Miasta przestały tam bywać władze miasta i województwa. Od jakiegoś też czasu przedstawiciele NSZZ „Solidarność” składają tam kwiaty 30.kwietnia. Ja podjąłem decyzję, że skoro bywałem tam w latach represji komunistycznych (czasem z bolesną pamiątką na plecach), to będę tak czynił zawsze, póki stan zdrowia mi na to pozwoli, w towarzystwie najwierniejszych z wiernych. Dziś niestety być nie mogłem…

Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/

1 maja 2020

5
Ocena: 5 (1 głos)
Twoja ocena: Brak