Skip to main content

Reżimowy dziennikarz stanu wojennego obrońcą wolności słowa?!

portret użytkownika Z sieci

Świat się kończy(chyba). Pan Marek Niedźwiedzki do niedawna dziennikarz radiowej „Trójki” udzielił obszernego wywiadu Wyborczej na temat powodów zerwania swej wieloletniej współpracy z ową „Trójką”, na antenie której tworzył słynną „Listę Przebojów”. Odszedł w proteście przeciw próbom ograniczenia wolności w mediach publicznych. A konkretnie po zarzucie kierownictwa, że zmanipulował Listę, by wypromować krytyczny wobec Jarosława Kaczyńskiego song Kazika. Pan Niedźwiedzki dość mętnie tłumaczy tę sytuację, pozostawiając swych czytelników w „stanie niejasności poznawczej”. Wyraźnie natomiast przebija z jego słów, że uważa „Listę” za swoją własność, z wszystkimi tego stanu konsekwencjami. Ale dla mnie to w sumie mniej istotne. Bardziej wzburza mnie to, że dopiero teraz odszedł z publicznego radia i to z własnej woli. Oraz w aurze obrońcy wolności mediów publicznych. Powinien zostać stamtąd wyrzucony najpóźniej w 1990. Za wysługiwanie się reżimowi komunistycznemu w stanie wojennym. Pracę w państwowej radiostacji rozpoczął w 1982 roku! Warto przypomnieć, że w tymże roku przeprowadzano czystki polityczne w prasie, radiu i telewizji. Niektórych władza chciała utrzymać na antenach – ale z poczucia przyzwoitości i na znak protestu przeciw opresyjnemu reżimowi odchodzili sami. I wtedy pracę w reżimowej rozgłośni podejmuje p. Marek Niedźwiedzki. Jest to człowiek b.inteligentny, więc trudno przyjąć, że nie wiedział, gdzie się zatrudnia i jakie zadanie ma wykonywać. Władze komunistyczne miały ogromny „ból głowy”: jak oderwać młode pokolenie od manifestacji w obronie wolności i niepodległości Polski. Uznały, że ten zasób młodej energii musi się wyładować m.in. w spektaklach muzyki popularnej na Zachodzie – w polskim jej wydaniu. Stąd Lista Przebojów radiowej „Trójki” (oraz „róbta co chceta” – byle nie protesty przeciw komunie - w wykonaniu innego idola wówczas wykreowanego). Program „Trojki” był tak starannie kontrolowany, że bez jakichkolwiek ingerencji transmitowano go w radiowęzłach więziennych – nawet na oddziałach, na których przebywali więźniowie polityczni. Nasłuchałem się tych kolejnych wydań Listy Przebojów w więzieniu w Barczewie. Gdy wychodziłem stamtąd, znałem wszystkie przeboje we właściwej kolejności – wszystkie te „falowania i spadania”, „patrzenia na Żerań” z tęsknotą, która „zżera” i „radia gaga” znałem na pamięć. I pamiętam te „niespodziewane wizyty uczniów warszawskiej szkoły” w Studiu „Trójki”. Pan Redaktor sam zresztą nie kryje, że jak mu zakazywano promowania jakiejś piosenki – to to wykonywał posłusznie. Ewentualnie sygnalizując swój sprzeciw „charakterystycznym kilkutaktowym fragmentem”. Bohater. Dziwi mnie tylko jedno – choć, niestety, coraz mniej: dlaczego czasopismo założone przez przeciwników stanu wojennego promuje takie „narzędzie” komisarzy komunistycznych ds. kultury w mediach.

Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/

3 września 2020

5
Ocena: 5 (1 głos)
Twoja ocena: Brak