Skip to main content

Skąd się bierze znieczulica?

W związku z przypadkiem zwyrodnialca z Austrii, który przez wiele lat przetrzymywał w piwnicy własną córkę, którą gwałcił i z którą miał kilkoro dzieci, media podniosły straszliwy rejwach. Zresztą, czy dla współczesnej prasy i telewizji może być wdzięczniejszy temat od sprawy, w której mieszają się: dewiacyjny seks i zbrodnia?

Przy okazji całego zdarzenia środki masowego ogłupiania zaczęły stawiać pytania typu: "A gdzie było przez te wszystkie lata państwo?", "A gdzie była policja?", "A gdzie była opieka społeczna?". Najrzadziej natomiast pojawia się takie chociażby pytanie: "A gdzie byli sąsiedzi?", czyli ci, którzy żyli najbliżej zwyrodnialca i jego rodziny.

Jestem przekonany, że całe stada mędrków zaczną zaraz ujadać, jaka to znieczulica wśród ludzi zapanowała, że zanikają międzyludzkie więzi... I pewnie całą winę będą próbowali zrzucić na "krwiożerczy kapitalizm", który wyzwala w ludziach najniższe instynkty, że w pogoni za pieniądzem nie dostrzegają drugiego człowieka itp... Gdyby się jednak głębiej zastanowili nad problemem, a nie zachowywali jak banda przygłupów, musieliby dojść do wniosku, że owa znieczulica, owo "niedostrzeganie człowieka" to skutek nie kapitalizmu, czy pogoni za pieniądzem, lecz socjalizmu, zwanego współcześnie "państwem opiekuńczym". To właśnie tu leży klucz do odpowiedzi na pytanie, dlaczego panuje "znieczulica", czy jakkolwiek by to nazwać.
Państwo, które zawłaszcza małym wspólnotom czy całym społecznościom coraz więcej zadań i obowiązków, które powinny należeć do nich, siłą rzeczy musi z czasem doprowadzić do tego, że owe wspólnoty staną się zbieraniną przypadkowych jednostek, mijających się z obojętnością. Państwo, które dziś "opiekuje się" ludźmi od urodzenia aż do śmierci, zwalnia z tej opieki najbliższych - rodzinę, sąsiadów, wspólnotę... Państwo, które stara się kontrolować niemalże każdy ruch swoich poddanych, swoich niewolników, będących wyłącznie maszynką służącą do zapełniania państwowego budżetu, czyli nabijania kiesy polityków i biurokratów, oducza tej kontroli na najniższym, rodzinno-sąsiedzkim poziomie.

Czy sąsiedzi zwyrodniałego Austriaka, nawet jeśli cokolwiek wiedzieli o tym, co dzieje się w jego domu, mieli interes w tym, by kogokolwiek informować, skoro mieli świadomość tego, że istnieją państwowe służby wyspecjalizowane w opiekowaniu się ludźmi? Czy opłacało im się narażać, interesować, skoro obowiązek interesowania się prywatnym życiem obywateli wzięło na siebie państwo?

W systemie "państwa opiekuńczego" wzrasta już kolejne pokolenie, pokolenie, które od małości ma zaszczepianą wiedzę, że państwo się nim opiekuje, interesuje się jego życiem, wychowuje go, że daje mu "bezpłatne" szkolnictwo, że może się "za darmo" leczyć, najeść, a nawet refunduje mu środki antykoncepcyjne, a gdy te zawiodą, umożliwia "usunąć za darmo niechciany płód"... Państwo jest zatem wszechobecne, a edukację swoją prowadzi w taki sposób, że nowe pokolenie edukowanych jest przekonane, że to jest właściwy model, że tak jest dobrze, że tak być musi. Nieważne, że państwo okazuje się - jak pokazał choćby przypadek austriacki - nieskuteczne, a ludzie zobojętniali... Najwązniejszy jest aksjomat: "jeśli państwo się tym nie zajmie to kto?"
Jeśli ktoś się dzisiaj dziwi, że wśród ludzi panuje coraz większa znieczulica, że są obojętni na cierpienie, które niejednokrotnie dzieje się za ścianami naszych mieszkań, niech się dalej dziwi... No i niech z podziwem patrzy, jak przez najbliższe lata, wszechwładne, "dobre państwo" będzie żywić, reedukować, resocjalizować i opracowywać programy terapii dla pana Fritzla z Austrii, który przez 25 lat więził i gwałcił córkę, a jedno dziecko pochodzące z ich "związku", zamordował.

Paweł Sztąberek http://www.kapitalizm.republika.pl/

5 maja 2008

5
Ocena: 5 (1 głos)
Twoja ocena: Brak

W całej rozciągłości

portret użytkownika witold k

W całej rozciągłości zgadzam się z Autorem. Autor pokazał problem od strony politycznej. Przykro. Tak jest, lewica miała wyzwolić nas z rzekomego niewolnictwa a wpędziła w większe niewolnictwo, by nie napisać dosadniej. Bo opisany przypadek niebyły możliwy wśród zwierząt.

Przypadki różnego rodzaju zwyrodnień dotykają wszystkie nacje, pewnie zawsze tak było. Pozostaje mieć nadzieję, że ta czy wcześniejsze, te, o których dowiemy się... tragedie będą impulsem do zmian w kierunku wskazanym w felietonie.

Opcje wyświetlania odpowiedzi

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zapisz ustawienia" by wprowadzić zmiany.