Skip to main content

Prezydent Kaczyński bierze doradców...

W listopadzie ub. roku “Gazeta Bankowa” zamieściła wywiad z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Prezydent pytany wówczas o swój stosunek do gospodarki odpowiedział: “Gdy trzy lata temu zostałem prezydentem Rzeczpospolitej, wygrałem między innymi dlatego, że opowiedziałem się za Polską solidarną. Bliska jest mi wizja państwa, w której korzyści z naszej wolności, z naszego rozwoju, są korzyściami dzielonymi, jeżeli nie zupełnie po równo, bo w gospodarce rynkowej nie jest to możliwe, a wszelkie inne formy gospodarki po prostu się nie sprawdziły, to w każdym razie jak największa grupa obywateli powinna odnosić korzyści z rozwoju gospodarczego.” I dalej: “(…) Rynek jest potrzebny, żadna gospodarka na świecie inna niż rynkowa nie okazała się skuteczna. Ale rynek, jeżeli ktoś chce go doprowadzić do postaci czystej i zaborczej, zawodzi. Obecny kryzys udowodnił to najlepiej. Udowodnił także, że swoista gra rynkowa wymaga nadzoru ze strony państwa.”

Cóż można by na to powiedzieć…? W zasadzie każdy współczesny socjaldemokrata mógłby powiedzieć dokładnie tak samo. Rynek jak najbardziej, ale… Jakby potwierdzeniem wyżej zacytowanych przez prezydenta wypowiedzi na temat gospodarki są jego ostatnie decyzje personalne związane z mianowaniem doradców ekonomicznych. Otóż pan prezydent Lech Kaczyński na doradców wybrał sobie pp. Ryszarda Bugaja oraz Adama Glapińskiego. Pierwszy z nich jest szczerym socjalistą, który zresztą należał kiedyś do socjalistycznej partii, Unii Pracy. Zresztą partii nie tylko socjalistycznej ale i antyklerykalnej. W zasadzie równie dobrze pan prezydent mógłby mianować na swojego doradcę p. Grzegorza Kołodko. Na jedno by wyszło. Drugi z panów, wieloletni działacz pierwszej partii pana prezydenta, Porozumienia Centrum zasłynął natomiast tym, że na początku III RP rozpoczął proces koncesjonowania polskiej gospodarki. Wprowadził m.in. koncesje na obrót paliwem.

Domyśleć się można, że tok rozumowania pana prezydenta jest następujący: pan Bugaj - socjalista, a pan Glapiński - dla przeciwwagi liberał”. Oczywiście dychotomia ta jest fałszywa, bowiem pan Glapiński żadnym liberałem nie jest, a - jak większość dawnych PC-tów i obecnych PiS-aków - etatystą, który nie wyobraża sobie rynku bez ręcznego sterowania.

Pan prezydent zapewne dumny jest z tego, że na czas kryzysu obstawił się dwoma ekonomistami, którzy właściwie mu doradzą. Że jest na kryzys przygotowany. Tyle że jakie rady wynikać mogą z połączenia stanowiska wybitnie socjalistycznego (p. Bugaj) ze stanowiskiem etatystycznym (p. Glapiński)? Nawet jeśli pan prezydent wyciągał będzie z tych stanowisk jakąś średnią arytmetyczną, to aż strach pomyśleć, co będzie… Choć właściwie, czy od prezydenta Francji, Nicolasa Sarkozy’ego, znanego unijnego bolszewika z partii “prawicowej”, może być jeszcze ktoś gorszy?

Paweł Sztąberek www.prokapitalizm.pl

18 lutego 2009

0
Nikt jeszcze nie ocenił tej publikacji. Bądź pierwszy
Twoja ocena: Brak

Czyżby przemyślany plan?

portret użytkownika Piotr Korzeniowski

Prawdopodobnie po to Pan Prezydent Kaczyński "hoduje" tych wybitnych doradców, żeby ich korzystnie odsprzedać, w ramach pomocy antykryzysowej, za drogie euro, Pani Anieli Merkel! Wszak im głupszy będzie nasz sąsiad, tym lepiej dla Polski!
Piotr Korzeniowski

To przykre bardzo przykre,

portret użytkownika witold k

To przykre bardzo przykre, że nie dostają się do władzy w Polsce ludzie, którzy by ufali swym rodakom. Którzy byliby w stanie stanąć ponad umizgiwanie się potencjalnym panom. Zaprosili do publicznej debaty polskie „mrówki” – handel przygraniczny – to przykład. Robiliby wszystko, co możliwe, aby uwolnić ludzką przedsiębiorczość... tą na samym dole. Aby wreszcie powstała naturalna konkurencja do post ubeckich koterii. Nie uwolnienie takowej to trzymanie nierównych szans. To się musi zemścić.

Precz z komuną w głowach anty komunistów.

witold k

Opcje wyświetlania odpowiedzi

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zapisz ustawienia" by wprowadzić zmiany.