Skip to main content

Dziennik ekonomiczny – Inflacja

portret użytkownika Z sieci

Wyniki gospodarcze Polski w 2020 były znacznie lepsze niż można się było obawiać. W szczególności dotyczy do dynamiki PKB, wyników handlu zagranicznego, zatrudnienia i bezrobocia oraz deficytu budżetowego i długu publicznego.

Inflacja w 2020 i prognoza na 2021

Z danych opublikowanych przez UE wynika, że w minionym roku inflacja w Polsce sięgnęła poziomu 3,7% (wg GUS 3.4%) i była najwyższa w UE. Wzrostu cen doświadczyła większość krajów UE. Osiem z nich doświadczyło łagodnej deflacji rzędu -0.1 do -1,3%. Najsilniej rosły ceny usług i żywności. Rosły też tzw. ceny administrowane, a w ich efekcie opłaty za wywóz śmieci i za energię elektryczną. GUS poinformował, iż ceny (CPI) w styczniu br. były o 2,7% wyższe niż rok temu. Były też o 1,2% wyższe niż w grudniu.

Eksperci bankowi przewidują, że w 2021 inflacja obniży się do poziomu 2.6%. Jestem zdania, że to prognoza optymistyczna.

Niedoszacowane są moim zdaniem składniki tzw. inflacji kosztowej. Owszem, dynamika cen mięsa będzie zapewne zerowa lub nawet lekko ujemna, ale z pewnością wzrosną ceny cukru i napojów słodzonych i wyrobów cukierniczych ze względu na wejście w życie tzw. opłaty cukrowej. Trudno założyć, że jej wprowadzenie da natychmiastowy efekt (deklarowany jako cel polityki Rządu) w postaci obniżenia konsumpcji cukru. Gusty i smaki nie zmieniają się tak szybko. Dokonujący zakupów w marketach i warzywniakach obserwują systematyczny powolny wzrost cen wielu artykułów żywnościowych. Niewiadomą stanowią ceny alkoholu. Dotyczy to nie tylko skutków brexitu dla cen whisky i ginu, ale także cen win importowanych w ramach UE. Ew. (już obserwowany) wpływ wzrostu tych cen będzie skromny. Znacznie poważniejszy będzie skutek opłat klimatycznych na ceny energii elektrycznej. Swoją rolę odegra także wzrost płacy minimalnej (uzasadniony względami sprawiedliwości społecznej). Często zapomina się o tym, że wzrost płacy minimalnej „siłą rzeczy” pociąga za sobą wzrost płac w całej strukturze firm i urzędów (może za wyjątkiem posłów i ministrów). Kolejnym czynnikiem „kosztowym” będą wzrosty opłat pozostające w decyzji samorządów. Już dziś można obserwować wzrost „ponad miarę”, bo dla skompensowania ubytków z PITu i CITu, opła za wodę, ścieki, śmieci, komunikację miejską, psy oraz poszerzanie obszaru płatnych parkingów. Swoją rolę odegra także wzrost cen ropy naftowej zarówno dla cen benzyny jak i kosztów w przemyśle chemicznym i farmaceutycznym. Chciałbym przy tej okazji sformułować pewne ostrzeżenie, iż część tego wzrostu w kolejnych miesiącach, ale mierzona r/r będzie znajdować pod wpływem b.silnego efektu bazy. O ile w tym roku, wg przewidywań ekspertów ceny ropy będą kształtowały się na poziomie 60-65$/baryłkę, to należy odnotować, iż w ub. roku, zwłaszcza w II kw. przyjmowały one poziomy rekordowo ujemne.

Niedoszacowane są wedle mego przekonania także popytowe czynniki inflacji. Eksperci zagraniczni przewidują, iż inflacja wzrośnie zarówno w UE jak i w USA. Będzie to wynik zastosowania potężnych środków „pobudzających” gospodarkę. Na razie w większości wyrażają przekonanie, że obecnie najpilniejszym zadaniem jest walka z kryzysem gospodarczym – ale w nieodległej przyszłości trzeba będzie przystąpić do waliki z inflacją. Warto przypomnieć, iż obecnie w UE zawieszony został tzw. „pakt stabilności”, nakładający na państwa obowiązek utrzymywania deficytu budżetowego w granicach 3%, a długu publicznego w granicach 60% PKB. W Polsce czynnikami popytotwórczymi pozostaną zarówno wydatki państwa ponoszone na tzw. „Tarcze” jak i na realizację programów infrastrukturalnych: chodzi tu zarówno o realizowany w tym roku Program Przekopu Mierzei oraz o budowę dróg i autostrad oraz „inwestycje kolejowe”. W przyszłości do realizacji przejdzie wielki projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego z całą siecią połączeń drogowych i kolejowych. Wszystko te programy kreują popyt nie tworząc bezpośrednio dóbr i usług konsumpcyjnych. W przypadku hotelarstwa, gastronomii i turystyki oraz komunikacji lotniczej wręcz z założenia środki publiczne mają wynagrodzić brak działalności gospodarczej lub jej poważne ograniczenie.

Zwiększenie nadwyżki popytu nad podażą na rynku wewnętrznym kreuje także dodatnie saldo handlu zagranicznego.

Niewiadomą pozostanie moment uwolnienia oszczędności, które w pandemii narastają u potencjalnych konsumentów.

Inflację popytu będzie wzmacniała rosnąca liczba bankructw, prowadząca do zaprzestania działalności produkcyjnej w obszarze dóbr i usług.

Jerzy: https://jerzykropiwnicki.wordpress.com/

19 lutego 2021

5
Ocena: 5 (1 głos)
Twoja ocena: Brak