Skip to main content

Rzeczpospolita konfidencka

portret użytkownika witold k
Solidarność1980-1989.jpg

z naszego archiwum

Raz jeszcze o narodowym problemie, który kładzie się cieniem..., który paraliżuje wielu... szczególnie tych, którzy próbują bronić umoczonych w bezpiece. Nie ma jednak odważnych, aby dać świadectwo, wystawić się na ocenę....

Proponuję spojrzeć na lustrację z pozycji poza politycznych. Proszę przez chwilę wyobrazić sobie, że nie ma PIS-u, PO, że nikt przed obradami okrągłego stołu nie niszczył teczek. Nie ma polskojęzycznych środków masowego przekazu. Polskojęzycznych, to znaczy tych, które nie znają polskiego ducha, jego uwarunkowań i historycznych konsekwencji lub też tych, które za punkt honoru wzięły sobie wychowanie Polaków do potrzeb współczesnego kołchozu. Nie ma. Jest tylko zwyczajna rzeczywistość wśród zwyczajnych ludzi. Ludzi indoktrynowanych na wszystkie sposoby.

Jak wiemy, polską inteligencję okupanci przetrzebili. Ci, którzy zostali przy życiu, mogli co najwyżej służyć z pozycji, które ją pauperyzowały. Dziś po 44 latach różnych etapów sowieckiej okupacji, po latach zdrady elit – III RP i w drugim roku konsekwentnej próby radzenia sobie ze zjawiskiem „zamazywania obrazu” potrzeba społecznej spolegliwości, pokornego dźwigania bagażu. Pewnie w bagażu tym znajdziemy dobre owoce. Znajdziemy współpracowników komunistycznego państwa, którzy dorobkiem swojego życia dobrze wylegitymują się. To, że nie ujawnią się, wskazuje, że mają problem z własnym sumieniem.

Mówi się, że w całej historii PRL-u w różnych formach 4 miliony naszych rodaków przewinęło się przez komunistyczną bezpiekę. Są to: pracownicy aparatów przemocy, członkowie partii, kadra kierownicza PRL, ormowcy, społeczne doły permanentnie kontrolowane i utrzymywane w swojej kondycji. Armia różnie uprzywilejowanej, w swej większości średnio przydatnej masie opróżniaczy rondla, która w czterech literach miała swych ideologicznych darczyńców. Za to usilnie budowała swoje pozycje: totalna kradzież od materiałów budowlanych z placów budowy po zawłaszczanie, z partyjnej i koteryjnej nominacji, pozycji w gospodarce, polityce, nauce... Na nich próbowano budować III RP.

To jest bagaż. Jeśli uzmysłowimy sobie, do jakiej liczby podnoszą zjawisko członkowie rodzin... to mamy problem:

  • ludzi prostych, którzy bali się tamtej wszystko wiedzącej władzy, bojących się i tej władzy, bo informacje o niej czerpią z telewizorni,
  • pożeraczy i gapiów, masy urabianej z dnia na dzień, zwłaszcza tych naszych rodaków, którzy próbują zarabiać na medialnej papce,
  • urodzonych i wychowanych w klatce...
  • postkomunistycznych elit. Pokora świata nauki (w tych dniach) nad wyraz byłaby wskazana.
  • trefnego biznesu, który powstał z nadania, a dziś umiejscowiony w rynku, spełnia toksyczną funkcję w wolnorynkowej grze.
  • pomieszania: idei, wartości, celów.

    To są problemy, które odziedziczyliśmy po PRL-u, bezpieka, tajniactwo, łamanie słabych i... wszystkich innych, wykorzystywanie ich. Nie chcę robić analogii do naszej historii z czasów rozbiorów. Jeszcze nie czas. Wielu mogłoby poczuć się usprawiedliwionymi. Zresztą sami próbują porównywać się do postaci literackich. Wolę wyrazić nadzieję, że uprzywilejowani za PRL-u zdadzą sobie sprawę, że żadnej krzywdy nie mają. Raczej staną w prawdzie i zobaczą tych swoich ziomków, których zostawili... dla perspektywy lepszego życia.

    Z całą stanowczością chcę poprzeć powszechną i jawną lustrację wszystkich tych, którzy mają ambicję służby państwowej, samorządowej, gospodarczej, społecznej. To nie jest krzywda, tylko wybór przyszłości. To przede wszystkim szansa dla młodych. Umoczony w komunistycznej bezpiece polski legion ma teraz czas na powrót do zdradzonych gniazd. Pracy nad porządkowaniem własnego ego. Spowiedzi przed własnymi wnukami.

    Swoją drogą: Większość z milionów naszych rodaków, na których w taki czy inny sposób PRL odcina swoje piętno, radzi sobie z problem. Pokrzywdzeni oraz ci, którym szansy odmówiono, bo nie należeli, siedzą z ciągłą niegasnącą nadzieją na lepszy czas. Nikt im jednak pomóc nie może. Ubeckie doły, prości konfidenci, średni szczebel bezpieki czy partii nie szemra. Raczej szuka nowego, swojego miejsca, niestety, często w formach wyniesionych z doświadczenia, które nie jest już przydatne. Nikt im jednak pomóc nie może. Budowane w III RP przez nich firmy, biznesy, środowiska nie mają szans. Jest CBŚ, CBA... niektórzy mają dość i sypią...

    Problem dwóch różnych światów. Nie można tych światów szufladkować, podtrzymywać stan wojny domowej, żerować na niszy, która tu powstaje. Trzeba skłaniać się nad spuścizną postkomunistyczną. Pewnie, że wskazane dwa różne światy to mniejszość. To peryferie naszej bieżącej rzeczywistości. Nie dotykają dnia codziennego, ponieważ ten, to gonitwa... Jednak większość nie ma się dobrze. Pozostaje w domach wtedy, kiedy jest szansa na nowe otwarcie. Także dlatego pozostaje w domach, bo wynosi negatywną postawę do rzeczywistości wskazanych w tekście. Niestety, w każdym polskim domu mamy doświadczenie z przeszłości, co prawda, różne. To jednak powodujące alienację. Wyjście z tego to zadanie dla wszystkich, także dla polskojęzycznych mediów. Także dla partii, które czasem pokazują się z jak najgorszej strony, często kupczą naszymi sprawami. Zadanie jest raczej pilne. Nie uporządkowaliśmy swej przeszłości. Jesteśmy w związku z tym łatwym łupem.

    witold k

    5 kwietnia 2007

    Powiązane
    Przejrzałem IV tom NSZZ "Solidarność"

    Kulisy cudu nad Strawą

  • 5
    Ocena: 5 (12 głosów)
    Twoja ocena: Brak
    Grupy robocze: