Skip to main content

Prawda, kłamstwo, relatywizm – tym razem trochę filozofii

portret użytkownika Jacek Łukasik

Wyjdę od stwierdzenia, że filozofia wbrew pozorom nie jest nauką oderwaną od życia. Wręcz przeciwnie – organizacja państwa i życia społecznego zawsze wynika z określonych koncepcji filozoficznych. Świadczy o tym najdobitniej dzieło Platona „Państwo i prawa”. Pomysły tego gnostyka niestety są dzisiaj realizowane w większości państw naszego kręgu cywilizacyjnego. Platon rozgrzesza elitę ze wszystkich niegodziwości i głupstw, dlatego że to ona (elita) tak mówi lub postępuje.

Znajomość (przynajmniej) podstaw filozofii to doskonała szczepionka, przeciwko oficjalnym kłamstwom i propagandzie (czasem naprawdę zamiast oglądać TVN lub Polsat lepiej byłoby przeczytać coś z zakresu filozofii – wiem, że to trudne, ale naprawdę warto).

Wracam jednak do elity. Skąd u niej takie postępowanie? Praźródłem jej postawy jest nauka Protagorasa i założonej przez niego filozoficznej szkoły sofistów. Protagoras streścił swe poglądy w zdaniu: Człowiek jest miarą wszechrzeczy. Oznaczało to kompletny relatywizm poznawczy – brak obiektywnej prawdy. Kategoria prawdy nie była z początku obecna w myśli greckiej. Hellenowie bowiem bardziej cenili dobro i piękno.

Przełomem stało się wystąpienie Sokratesa. To on wprowadził do filozofii greckiej pojęcie prawdy (u niego raczej była nieobecna kategoria Piękna). Mało tego Sokrates przeciwstawił się nauce sofistów, zawsze twierdząc, że prawda jest jedna, a więc odrzucił relatywizm poznawczy. Sam termin „sofista” zyskał wtedy w Grecji negatywny wydźwięk, oznaczał nauczyciela filozofii, ale takiego, którego bardziej interesowały pieniądze niż prawda. Adam Mickiewicz pisał w „Księgach Pielgrzymstwa Polskiego”, że sofista zaczęło znaczyć, tyle co oszust.

Później pojawiła się szkoła filozoficzna sceptyków. Ci wprost mówili: nie ma nic pewnego. Właśnie przyjęcie filozofii sceptyków przyczyniło się do zepsucia, wręcz degrengolady elit cesarskiego Rzymu. Skoro nie ma nic pewnego, to po co się wysilać czy żyć według jakichkolwiek zasad?

Nową jakość przyniosło chrześcijaństwo, którego Założyciel powiedział o Sobie: „Ja jestem Prawdą, Drogą i Życiem”, „Poznacie Prawdę, a Prawda was wyzwoli”. Chrześcijaństwo zgadza się z Sokratesem, że Prawda jest jedna. Uzupełnia to jeszcze twierdząc, że Prawda jest objawiona przez Boga.

Przeciwieństwem prawdy jest kłamstwo. Często prowadzi ono do zbrodni. Proces Chrystusa jest jego najlepszym przykładem. Ci co dokonali tej zbrodni, brnęli jeszcze dalej w kłamstwie po Zmartwychwstaniu Chrystusa rozpowszechniając bajeczkę, że Apostołowie wykradli Ciało Pana Jezusa z Grobu.

A trwające wiele lat kłamstwo na temat Katynia? Często rodziny ofiar bolało to niekiedy bardziej niż sama zbrodnia.

A kłamstwa różnych polakożerców (najczęściej dawnych ubeków lub ich krewnych) na temat rzekomej naszej współpracy z Niemcami w mordowaniu Żydów?

Zakończę przypomnieniem, jaki stosunek do kłamstwa ma Bóg: Obrzydliwością dla Pana są usta kłamliwe (Księga Przysłów).

Ps. Stary Testament już dawno przed Sokratesem oceniał kłamstwo zdecydowanie negatywnie (Psalmy – ich wersety skierowane przeciwko oszczercom i kłamcom).

Jacek: http://cenzurzenie.blog.onet.pl/

13 czerwca 2013

5
Ocena: 5 (1 głos)
Twoja ocena: Brak