Skip to main content

„Wołyń” boli, bardzo boli

portret użytkownika witold k
wołyń_plakat.jpg

Z naszego archiwum

Do kina od zawsze chodzę jedynie na filmy historyczne, polityczne, biograficzne. Cała masowa olbrzymia maszyneria układania pod potrzeby omija mnie, a ja ją.

Filmy, które wskazałem, traktuję po pierwsze, jako porządkowanie, układnie swojej dotychczasowej wiedzy historycznej, politycznej, biograficznej. Takie przewietrzanie szarych komórek i opanowywanie złości z powodu tego czy innego dopasowywania się reżysera pod potrzeby cenzury czy koterii. Także – chodzę po to, aby zreflektować swoją opinie o...

Wołyń – ludobójstwo przywołane po 70 latach, jak wiele innych wymordowanych kultur, nacji, narodów, które a i po wiekach powstają jakby z popiołu nam, kulturze Zachodu, przypomina permanentnie spychaną przez masonerię Naukę i Świadectwo Syna Bożego.

Przypomnianą agitkę z cerkiewnych „narad” przekazuję do sztambucha dzisiejszym wiernym odwiecznego sojuszu wszech Rosji: tronu z ołtarzem.

Film – powrót do ukazania barbarzyńskiego ludobójstwa - jest szansą na odrobienie lekcji, którą odrobić musimy. Pisałem już. W 2010 roku w czasie rajdu rowerowego do Lwowa wdziałem młodych zakodowanych antypolsko. Ci młodzi są prezentem (szansą) dla Cerkwi i banderowców. Mają oni szansę nawrócić się.

Czekam na film o Męczennikach Pratulińskich - Męczennikach Podlasia.

Na film trzeba iść.

witold k

9 października 2016

4.636365
Ocena: 4.6 (11 głosów)
Twoja ocena: Brak