Skip to main content

Sławomir Jaros – śmierć niewyjaśniona

Sławomir Jaros.png

29 listopada 2023 r. mija 40 lat od śmierci Sławomira Jarosa. Śmierci, która mimo upływu czasu otoczona pozostaje kirem niewyjaśnionej tajemnicy. Do dziś, nie udało się do końca i w sposób jednoznaczny wyjaśnić okoliczności tej śmierci, mimo prób podejmowanych przez Nadzwyczajną Komisję Sejmową ds. Zbadania Działalności MSW (tzw. Komisja Rokity działającą od 17.08.1989 r. do 26.09.1991 r.) i warszawską Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (postępowanie prowadzone od 5.10.2006 r. do 29.02.2012 r.). Ostatecznie OKŚZpNP nie znalazła też wystarczających dowodów i podstaw do uznania umorzonego 7.12.1983 r. postępowania w tej sprawie za zbrodnię komunistyczną. Czynnikiem działającym na niekorzyść śledczych był upływający czas, który nie pozwolił na ponowna weryfikację niektórych poszlak.

Sławomir Jaros pochodził z Piotrkowa. Urodził się tu w 1.01.1924 r. W rodzinnym mieście ukończył też Gimnazjum Męskie. Po wojnie podjął studia w Wyższej Szkole Inżynierskiej we Wrocławiu. Dyplom inżyniera uzyskał na Politechnice w Warszawie. Po zawarciu związku małżeńskiego na pewien czas związał się z Rozprzą, gdzie w latach 1960-1975 mieszkał razem z żona Ireną. Miał dwie córki Marzenę i Annę. Pracował w Piotrkowskim Przedsiębiorstwie Budowlanym, a następnie w Wojewódzkim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Piotrkowie Trybunalskim. W latach 80. XX w. pełnił funkcję zastępcy kierownika Zakładu Remontowo-Budowlanego WOSiR. Znany był ze swych konserwatywnych poglądów i przywiązania do tradycji narodowych. Interesował się historią. Od 1976 r. był członkiem zwyczajnym Towarzystwa Przyjaciół miasta Piotrkowa Trybunalskiego. Już po roku wybrany został do Zarządu tego Towarzystwa. Funkcję członka Zarządu TPmPT pełnił w latach 1977-1980. Zainteresowania historyczne łączył z działalnością społeczną związaną z popularyzacją i upamiętnianiem dziejów regionu. Zaangażowany był w przygotowanie obchodów 900. lecia Rozprzy. Był typem szperacza, który dzięki swemu uporowi w sposób niepodważalny udowodnił, że polski jakobin, sekretarz Tadeusza Kościuszki, a zarazem człowiek, który uczestniczył w pracach nad uchwaleniem Konstytucji 3 Maja, pochodził z położonej w pobliżu Piotrkowa Rozprzy. Jako regionalista amator zajmował się również opisywaniem przebiegu i śladów walk z września 1939 r. w okolicach Rozprzy. Sporządził listę poległych w obronie Piotrkowa i Gór Borowskich. Interesował się dziejami Wolborza, poszukiwał historycznych śladów Tatarów w okolicach Radomska, Stobiecka Kodrąbu, Kotkowa i Klizina. „Tropił” też funkcjonariuszy UB, którzy w czasie II wojny światowej byli konfidentami gestapo.

Ponadto interesował się również bieżącymi sprawami społecznymi i politycznymi, w które zaangażowany był poprzez aktywny udział w działaniach NSZZ „Solidarność”. Uznawany był za człowieka wielkiej prawości, również przez tych, którzy tak jak redaktor Jerzy Kisson Jaszczyński, stali po drugiej stronie politycznej barykady, a z którymi chciał i potrafił rozmawiać na tematy związane z dziejami regionu piotrkowskiego. Jego zaangażowanie w działalność opozycyjną sprawiło, że wybrany został na stanowisko wiceprzewodniczącego Komisji Zakładowej działającej przy Wojewódzkim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Piotrkowie Trybunalskim. Uchodził za człowieka dialogu, który każdą sprawę starał się badać wszechstronnie i oceniać sprawiedliwie.

Szczęśliwie i bez większych reperkusji przeżył stan wojenny, mimo tego, że według relacji miał być śledzony i wielokrotnie zatrzymywany przez „służby milicji”. Pierwsza rewizja miała miejsce już 13.12.1981 r. Następnego dnia Jaros został zatrzymany w miejscu pracy i przewieziony na kilkugodzinne przesłuchanie. Powodem była przynależność związkowa i działalność antyustrojową i poligraficzną. Po zniesieniu stanu wojennego, według zeznań żony, był wielokrotnie obserwowany zatrzymywany i zastraszany przez SB. Nieskrywaną radością w tym trudnym okresie były wyczekiwane narodziny wnuka lub wnuczki, bowiem córka Anna była wówczas w ciąży. To właśnie w związku z tą okolicznością 17.11.1983 r. wziął dzień wolny w pracy. Innym powodem trzydniowego urlopu miało być sprowadzenie opału do ogrzewania domu. Ostatni raz widziany był jeszcze przez rodzinę kolejnego dnia. Jednak w ciągu następnych dni nie o pojawił się w domu. Rodzina prowadziła początkowo poszukiwania na własną rękę. Z uwagi na brak rezultatów, po kilku dniach zaginięcie zgłoszone zostało piotrkowskiej milicji. Rodzina korzystała też z pomocy radiestety, który wskazał miejsce przebywania zaginionego. Miał nim być ośrodek wypoczynkowy „Nowa Gdynia” w Zgierzu, w którym znajdować miała się tajna placówka ZOMO. Informacja nie została potwierdzona ani w trakcie poszukiwań przez rodzinę, ani podczas śledztwa prowadzonego przez OKŚZpNP. 29 listopada 1983 r, około godz. 9-tej, ciało Sławomira Jarosa zostało odnalezione przypadkowo. Zwłoki znajdowały się w zagłębieniu terenu na tyłach pawilonu handlowego nr 16 usytuowanego przy ul. Krakowskie Przedmieście w Piotrkowie – tzw. „Świetlik”.

Przybyła na miejsce ekipa milicjantów, wykonała rutynowe czynności procesowe. 1.12.1983 r. przeprowadzone zostały oględziny, wykonano szkic oraz fotografie. Nie stwierdzono śladów działania osób trzecich. Sekcja zwłok wykazała, że śmierć nastąpiła w wyniku niewydolności krążeniowo – oddechowej. Stwierdzono ponadto, że denat pozostawał w stanie średniego upojenia alkoholowego. Według relacji rodziny i osób znających zmarłego, nigdy nie nadużywał on alkoholu, a w opinii niektórych wręcz od niego stronił. W zebranych zeznaniach odmienne opinie wyrazili tylko (sic!) milicjanci, wśród nich funkcjonariusz, który sporządził postanowienie o umorzeniu śledztwa. Wskazywano przy tym, że zgon nastąpić mógł już w dniu zaginięcia czyli 18 listopada, mimo, że na ciele nie było zmian, które musiałyby powstać w wyniku przebywania zwłok w temperaturze oscylującej wg danych przesłanych IMiGW w granicach +6 °C. Za to jeden ze świadków, który obserwował czynności przybyłych na miejsce funkcjonariuszy ekipy dochodzeniowo-śledczej stwierdził, że ciało było oszronione. Zbagatelizowana została również kwestia urazów, opuchlizny i zasinień, które wg relacji osób rozpoznających zwłoki miały być widoczne na dłoniach, przegubach rąk, przedramionach i twarzy, która według niektórych relacji miała zostać upudrowana. Niestety nie zachowała się dokumentacja fotograficzna, jak również wyniki badania na obecność alkoholu. Zastanawiające jest to, że lekarz obecny przy oględzinach znalezionego ciała nie podpisał stosownego protokołu. Sprawa została zamknięta, a lokalny Tygodnik Piotrkowski zamieścił płatną informację o śmierci oddanego pracownika, prawego człowieka i kolegi, która podpisana została przez Zarząd WOSiR oraz koleżanki i kolegów z WOSiR i ZRB WOSiR w Piotrkowie.

Śledztwo umorzone zostało 7.12.1983 r. przez RUSW w Piotrkowie Trybunalskim. Wkrótce w kręgu znajomych i współpracowników pojawiły się jednak pogłoski na temat tego, że śmierć inż. Jarosa nastąpiła na skutek zbrodniczych działań funkcjonariuszy resortu spraw wewnętrznych. Jak informuje TW „Olaf”, wskazówek dotyczących nagłośnienia sprawy udzielała działaczka Solidarności i nauczycielka II LO Teresa Lechowska, która współpracowała ze Sławomirem Jarosem w Zarządzie TPmPT. Sugerowała ona poinformowanie Episkopatu, tak by sprawa śmierci Jarosa nagłośniona została podobnie jak miało to miejsce w przypadku śmierci Grzegorza Przemyka. Po odnalezieniu ciała Sławomira Jarosa, jego najbliższa rodzina była kilkakrotnie nękana telefonicznymi pogróżkami związanymi z konsekwencjami wynikającymi z nadmiernego zainteresowania wyjaśnieniem okoliczności śmierci.

Poniżej przytoczone zostały zeznania zebrane przez śledczych, których nie udało się jednak uprawdopodobnić podczas śledztwa prowadzonego przez prokuraturę OKŚZpNP. W dużej mierze wynika to z faktu, że osoby przesłuchiwane w śledztwie nie żyły już gdy zostało ono wznowione przez OKŚZpNP. Ustalenie szczegółów nie było też możliwe z uwagi na brak dokumentacji dotyczącej rozpracowywania Sławomira Jarosa.

  • Żona Sławomira Jarosa zeznała, że w dniu zaginięcia jej mąż widziany był przez sąsiadów gdy wsiadał do samochodu w towarzystwie nieznanych mężczyzn, którzy wcześniej mieli dobijać się do drzwi domu Jarosów.
  • Z pośrednich relacji osób z miejsca pracy Sławomira Jarosa wynikało, że w dniu zaginięcia był on przesłuchiwany w Rejonowym Urzędzie Spraw Wewnętrznych w Piotrkowie Trybunalskim. Brak jednak jest wpisów dotyczących Sławomira Jarosa, w książkach zatrzymanych RUSW oraz WUSW w Piotrkowie Trybunalskim.
  • Pośrednie relacje wskazywały jednak na to, że Jaros widziany był w komendzie milicji, a następnie miał zostać odwieziony do domu. Według tych relacji jeden z milicjantów miał skomentować ten fakt słowami, że „gdyby wszyscy byli tacy jak Jaros, to Polska by zginęła”.
  • Jeden ze współpracowników Sławomira Jarosa wspominał, o tym, że inżynier opowiadał o młodym funkcjonariuszu groził mu zastrzeleniem.
  • Z zeznań córki Sławomira Jarosa - Marzeny wynikało, że już po umorzeniu sprawy otrzymywała telefony z pogróżkami, zaś inspektor Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Piotrkowie Trybunalskim – Zbigniew Perliceusz powiedział, że „Sławomir Jaros zginął za politykę”. Przesłuchiwany po latach w charakterze świadka oświadczył, że „nic mu nie jest wiadome na temat śmierci Sławomira Jarosa”.
  • W śledztwie pojawiła się także informacja o tym, że krótko po śmierci Sławomira Jarosa zginął w wypadku jego brat — Konrad Jaros mieszkający w Łodzi działacz Solidarności, który na własną rękę postanowił dochodzić sprawiedliwości w prokuraturze w Łodzi.
  • Na koniec warto przyjrzeć się jeszcze jednej osobie – TW „Olaf” vel. „Adam Potocki”/„Potocki”, który współpracował ze Służba Bezpieczeństwa w latach 1983-1986. https://inwentarz.ipn.gov.pl/advancedSearch?q=buczek+piotrk%C3%B3w&page=1
  • Relacja przytoczona została powyżej, ale bliskie związki rodzinne ze Sławomirem Jarosem zostały zupełnie pominięte przez śledczych i prokuraturę również po wznowieniu śledztwa OKŚZpNP. Pozostaje pytanie dlaczego tak się stało i czy rzeczywiście nie miało to jakiegoś związku z okolicznościami śmierci Sławomira Jarosa. TW „Olaf” zapoznany został z „całością dok.[umentacji] śledztwa w sprawie śmierci Jarosa”.
  • Osobną kwestią pozostaje sugestia Teresy Lechowskiej dotycząca poinformowanie o zdarzeniu Episkopatu. Wprawdzie tzw. „Komitet Prymasowski” w tym czasie już nie funkcjonował – zakończył działalność 15 września 1983 r., jednak pomoc prawna oraz informacyjna Kościoła w wyjaśnieniu okoliczności śmierci inż. Jarosa mogła okazać się wówczas pomocna, jeśli nie bezcenna. Rodzina pozostawała zastraszona. TW „Olaf” otrzymał jednak zgodę oficera prowadzącego na skorzystanie z kontaktów przekazanych przez Teresę Lechowską oraz wskazówki związane ze sposobem dalszego postępowania. Brak informacji o ewentualnych wynikach działań podjętych przez TW, mimo, że pozyskane informacje miały zostać wykorzystana do dalszej współpracy z TW „Olaf”.

    OKŚZpNP stwierdziła, że przeprowadzone czynności nie dały dostatecznych podstaw do przyjęcia, iż śmierć Sławomira Jarosa nosiła znamiona przestępstwa, a w szczególności zbrodni komunistycznej. Tym samym wskazano na brak podstaw do podjęcia na nowo umorzonego śledztwa oraz uznania tego zdarzenia za zbrodnię komunistyczną.

    Przedstawiony powyżej materiał opracowany został m.in. na podstawie liczących blisko 800 kart akt dotyczących zakończenia wątku śledztwa sygn. S 117/06/Zk/XXIV w sprawie śmierci Sławomira Jarosa udostępnionych przez IPN OKŚZpNP w Warszawie. Wykorzystane dokumenty nie dały odpowiedzi na liczne pytania i wątpliwości związane ze śmiercią Sławomira Jarosa. Pojawiły się za to kolejne pytania, na które nie uzyskamy już odpowiedzi z uwagi na to, że śmierć zabrała tych, którzy mogli wnieść jeszcze cokolwiek nowego w tej sprawie. Dokumenty odsłoniły natomiast nieznane dotychczas w szerszym gronie informacje, dzięki czemu udało się zweryfikować błędne i rozbieżne daty roczne dotyczące śmierci Sławomira Jarosa, które z uwagi na ułomność i ulotność ludzkiej pamięci pojawiały się w wydawnictwach regionalnych i artykułach publikowanych w prasie lokalnej oraz wpisach na piotrkowskich portalach internetowych. M.in. to spowodowało, że informacji nt. niewyjaśnionej śmierci Sławomira Jarosa zabrakło na wystawie poświęconej 40. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, która prezentowana była w Muzeum w Piotrkowie Trybunalskim

    Paweł

    29 listopada 2023

  • 5
    Ocena: 5 (10 głosów)
    Twoja ocena: Brak

    Bardzo dziękuję za ten tekst.

    portret użytkownika Piotr Korzeniowski
    5

    Brawo Panie Pawle.
    Niestety link do IPN-u
    nie otwiera się.
    Czy może Pan przenieść
    na trybunalscy.pl informacje na temat TW Adam Potocki.

    Opcje wyświetlania odpowiedzi

    Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zapisz ustawienia" by wprowadzić zmiany.