Skip to main content

Wolny handel UE – USA. Pic na wodę…?

ue_usa_160x160.jpg

Trwają ponoć negocjacje pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską w sprawie stworzenia strefy wolnego handlu. Jak podają zwolennicy takiego rozwiązania, może to dać obu stronom miliony nowych miejsc pracy.

W akcję poparcia dla tej strefy włączył się minister spraw zagranicznych III RP, Radosław Sikorski. Stwierdził, że polskie MSZ będzie „zagrzewać Komisję Europejską oraz Stany Zjednoczone do osiągnięcia porozumienia”.

Przed laty, gdy ważyły się losy członkostwa Polski w Unii Europejskiej, środowiska prawicy liberalnej zgłaszały propozycję, by zamiast do UE, Polska podjęła starania o wejście do północno-amerykańskiej strefy wolnego handlu NAFTA. Wówczas pomysł ten był obśmiewany ze wszystkich stron, zwłaszcza ze strony tych, którzy stręczyli nam Unię. Można się spodziewać, że teraz będą nam znów stręczyć umowę o wolnym handlu między UE a USA.

Nie chodzi o to, że czepiam się samej umowy. Wolny handel to wszak podstawa normalności i gwarant wzrostu dobrobytu narodów, ale coś mi się wydaje, że ten „wolny handel” to będzie taki „pic na wodę…”. Pytanie bowiem, czy tak zbiurokratyzowana organizacja jak Unia Europejska, której istotą jest przecież regulowanie każdej dziedziny życia, w tym gospodarki, tysiącami nakazów, zakazów, reglamentacji, limitów, kwot… itp. będzie w stanie otworzyć się na naprawdę wolny handel? Można zatem przypuszczać, że z owej umowy nic nie wyjdzie, albo też wykluje się z niej jakiś potworek, który korzyści przyniesie wybranej, wąskiej grupie „biznesmenów” i podczepionych pod nich polityków. Zwłaszcza, że Stany Zjednoczone też nie są dziś tytanem wolności i ten „wolny handel” będą zapewne starały się zorganizować w ten sposób, by to ich było na wierzchu…

Pomijając już te zawiłości „walki o wolny handel” polskich eurosocjalistów, którzy mają teraz „zagrzewać” zachodnich eurosocjalistów do śmiałych negocjacji w USA, po raz kolejny widać jak miałkie mamy elity. Ktoś inny musi im pokazywać, że są pewne możliwości, z których może warto byłoby skorzystać. Samodzielnie nie byli w stanie podjąć przed laty nawet próby negocjacji z USA w sprawie NAFTA. Dziś będą ich wielkimi apologetami, bo dostali pozwolenie z Brukseli… Mentalność satelicka – tak to się nazywa. Kiedyś Moskwa, dziś Bruksela…

Paweł Sztąberek: www.prokapitalizm.pl

16 czrerwca 2013

5
Ocena: 5 (2 głosów)
Twoja ocena: Brak

Kiedyś Moskwa, dziś Bruksela…

portret użytkownika witold k

Dokładnie... Już w grudniu 1981 roku materiały (np. duże łożyska na Piomę) sprawdzane z krajów objętych embargiem za wprowadzanie Stanu Wojennego w Polsce, trafiały okrężnymi drogami do zakazanego obszaru jakim miał być PRL. Grupy uprzywilejowane miały i mają fory, reszta pod ścianę. To stąd problemy: strajki czy upadki sterowane. Może trzeba nowego hasła "Wolny rynek dla reszty"

Opcje wyświetlania odpowiedzi

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zapisz ustawienia" by wprowadzić zmiany.