Skip to main content

Jeszcze zdań kilka o zjazdach rzekomych samorządowców

portret użytkownika witold k
mamipulacja.jpg

Pewnie akcja jest zaprojektowana na całą Polskę: te nasze dwa zjazdy z 1 lutego to nie jedyne. Zwracam uwagę: tak pobieżnie obserwującym, jak i korzystającym z przywileju zmanipulowania większości, że nazywanie zjazdów (zebrań prezydentów, sołtysów) zjazdami Samorządowców, jest nadużyciem - formą manipulacji.

To, owszem, były zjazdy, ale urzędników – pracowników, jakich komitety wyborcze skutecznie posłały do konkretnej pracy. Zakładam: sprzeciwy, wymuszania publicznej debaty na temat proponowanych zmian w elekcji do lokalnych parlamentów i rządów. Na miły Bóg! W takich debatach, zebraniach, udział mają brać szefowie komitetów wyborczych, skutecznie aspirujących stowarzyszeń, związków, a nie urzędników – robotników najętych do roboty za pieniądze podatnika - pracodawcy. Ustawodawca w dobrej wierze oddzielił prezydenta od jego komitetu wyborczego. Umniejszanie KW zaraz po wyborach ma znamiona patologii.

To nie wszystko. Frekwencja do samorządów to ca 30 w podskokach 40% udział uprawnionych do głosowania. W czasie kampanii pojawia się kilka, a i kilkanaście KW. Z tego wniosek, że tzw. zwycięzca ma 10 może 20% poparcie. Nie ma zatem mandatu do pełnienia funkcji. To nie jest Samorząd!

Samorządowiec to obywatel: wyborca, pracownik, ideowiec służący w ramach swych kompetencji lokalnej społeczności. To dziadostwo (za Józefem Kowalczykiem), które zawłaszczyło Samorząd i siebie nazywa samorządowcami - jest do pogonienia. Każda forma jest do zaakceptowania. Nawet poprzez stan wyjątkowy - Usunięcie z funkcji obecnych samorządowych urzędników wysokiego szczebla.

witold k

3 lutego 2017

5
Ocena: 5 (8 głosów)
Twoja ocena: Brak