Skip to main content

Wspomnienie niezbyt miłe (13)

portret użytkownika witold k
bl_jerzy_popieluszko.jpg

z naszego archiwum

Byłem tam w październiku 1984 – na Żoliborzu.

Trzydzieści siedem lat to wystarczająco dużo aby na nowo podzielić się (w jednym miejscu) bardzo mocnym doświadczeniem.

Mowa o osobistym udziale w modlitwie w kościele zbudowanym odwrotnie – tyłem do ulicy - (błogosławiony Stefan Wyszyński) zraz po podaniu komunikatu o tym, że naleziono ciało kapłana Jerzego Popiełuszki. W rozproszeniu w kilku miejscach o tym wspominam.

W październiku (w dniu podania informacji o znalezienu cała ks. Jerzego) przypadkowo spotykam w Piotrkowie Trybunalskim w okolicy Wieży Ciśnień księdza Jana Umińskiego. To czas totalnej walki z księdzem Janem. Ksiądz Jan pyta mnie co robię i czybym z nim nie pojechał do Warszawy do kościoła św. Stanisława. Ks. Jan na bieżąco uczestniczył w sprawie porwania ks. Jerzego. Był na sekcji zwłok. Opowiadał nam potem co widział… Obraz barbarzyństwa ks. poprosił mnie po to aby nie był w pociągu sam. Pierwsza próba porwania ks. Jerzego była na drodze od ks. Jana Sulejów do Wa-wy.

Teren wokół kościoła z obu stron całkowicie zapełniony przez masy ludzkie. Wejście na teren bez kapłana nie możliwe. Wchodzę bo ks. Jan wskazał mnie jako swego zaufanego. Mam możliwość być na balkonie schowany, aby nie przeszkadzać liturgicznej służbie ołtarza w przygotowywaniu się do wieczornej Mszy Świętej.

Raptem pojawia się komunikat o tym, że znaleziono ciało ks. Jerzego. Nieopisany jęk, płacz i prośba o modlitwę Ojcze Nasz, kilka razy rozpoczynana ze względu na przemożną ciszę po słowach: jako i my odpuszczamy” Obraz, widok w ledwo oświetlonych mas ludzkich, jest tragiczny i mocny w nadziei, i sile.

Po bardzo długiej Eucharystii dostaję się na dworzec; wracam do domu PT. Na drugi dzień, w dzień, idę do kwiaciarni przy ulicy Garncarskiej – zmawiam wiązankę z biało czerwonych róż; w następnym dniu wieczorem, w umówionym czasie idę po wiązankę z przygotowanymi szarfami – przypinam je w kwiaciarni bez rozkładania ich.

Szybkim krokiem idę pod OO. Bernardynów i na ogrodzeniu przy św. Antonim przy powieszonym przez kogoś zdjęciu ks. Jerzego wieszam tę wiązankę. Czuje z boku osobę mnie obserwującą. Odchodzę. Na drugi dzień szarfy są w części spalone rozumiem, że ktoś je ugasił. W marcu 1985 po dwu miesiącach chodzenia do pracy na Piomie i nie podejmowaniu jej. Za co i tak dostaję pensję; to forma protestu w sytuacji w Piomie z moją osobą i jej potraktowaniu, po uzyskaniu odejścia z Piomy za porozumieniem stron – podaniem się piomowskiej bezpieki – popielni błąd przekroczyli prawo pracy uzyskuje wgląd (inż. Siekierski. Prosił żebym został w Piomie bo mogę nie znaleźć pracy a mam dwoje dzieci) do teczki (ca 2,5 cm) prowadzonej na mnie przez bezpiekę. Czytam w niej przypadkową notatkę mojego kierowania działu M32 o mojej akcji pod Bernardynami. Akcja była po pracy i późnym wieczorem październik.

witold k

19 października 2021

PS. Mówi się... "czas zaciera ślady" Wręcz przeciwnie. Wiele razy już zbierałem po latach fakty, które pokazują jaśniej, szerzej, wyraziście. Tak też obecnie zobaczyłem rzeczywistość FMG "PIOMA". W tekście -wspomnieniu- nie odniosłem się do akcji namalowania w WC starej Hali M33 bo w niej pracowałem hasła "Księże Jerzy Pamiętamy". Było bowiem tak, że w hali produkcyjnej w której pracują dziesiątki ludzi WC to bezpiecznie do akcji i powszechnie używane miejsce. Obserwatorów TW było wielu. Ja ze swoją energią głośnym zachowywaniem się; byłem swego rodzaju znakiem i łatwym elementem do obserwacji. Działałem jawnie. Rozdając podziemne wydawnictwa (w tym Pasternika - to mój pseudonim) pokazując zdjęcia kolejnej manifestacji, w której uczestniczyłem, z reguły w Wa-wie.

Pojawiam się z farbą pędzlem dużo przed godziną rozpoczęcia pracy. To na drugi dzień po pogrzebie ks. Jerzego. Wykonuję hasło. Natychmiast po kilku może kilkunastu minutach pojawia się majster M33 pan Śpiewak. WC zostaje zamknięta. Pojawia się pracownik z farbą i zamalowuje hasło - całą ścianę dużą ścianę. Po latach po współpracy z panią doktor Śpiewak w RM PT łączniczki AK i Jej szwagra Cichociemnego Adma Trybusa dowiaduję się że Śpiewak lekarz chirurg i Śpiewak mistrz M33 to jej Synowie. Zatem; raczej, akcja z zamalowywaniem była nie tylko troską o własną pupę majstra na zmianie ale także ochroną mojej osoby. Danie mi do ręki teczki personalnej ubeckiej, przez pana Siekierskiego szefa produkcji, to co to było jak nie próba pokazania mi co się dzieje. W ostatnim już akordzie mojego odejścia z PIOMY dyrektor naczelny FMG na mojej kolejnej wizycie (u ważnych osób) pełnej protestu za niezgodne z prawem mnie traktowanie; głośno mówi jedno a ręką wskakując pokój przez ścianę pokój bezpieki o tym że nie może mi pomóc. W Kadrach w momencie odebrania obiegówki pracownicy stanęli przede mną prawie na baczność a jeden z pracowników powiedział, że obserwują moją sytuację i są dumni, że mogą mi podać rękę... coś takiego bo to 31 marca 1985 rok. Uwaga szef Kadr p. Radziszewski, wręcz przeciwnie białej gorączki dostawał na mój widok i puszczał pełne złości słowne bąki. Moja sytuacja wywołała w bezpiece PIOMY jakąś akcje; czytam po latach w wydawnictwie o lokalnej bezpiece, że pan kierownik wyleciał ze służby właśnie w 1985 roku. Ten od notatki o tym, że przed OO Bernardynami wywiesiłem wiązankę kwiatów. Kierownik w fabryce był pracownikiem bezpieki... taki to kraj ten PRL.

Tak było i w RE Piotrków (1985-1989 lipiec; konfidencja w RE została usunięta przed 4 czerwca 1989) kierownik Robak (1986) przyszedł do Piotrkowa na funkcję szefa SOR ENERGETYK. Usunięty poprzedni kierownik (Galiński) też współpracownik bezpieki; było ich w RE co najmniej 3 (równocześnie) i kilku TW. Razem zliczyłem ca 14 ludzi do permanentnej kontroli tego co robię z kim i gdzie. Mowa o pierwszym (2005) moim wystąpieniu do IPN w sprawie przyznania mi statutu osoby poszkodowanej przez komunizm. Miałem wystąpić kolejny raz ze względu na dużą ilość wniosków. Uznałem jednak, że nie jest to ważne chyba że miałoby przyczynić się do innych wyjaśnień ważnych ze względów na wpływy w nowych państwie III RP w lokalnej administracji. Rzeczy same stają się jasne...

Od 14 stycznia 1989 roku jestem pierwszym w kraju szefem KZ Solidarności w Energetyce na prawie MPP z GR KK NSZZ'S'

witold k

22 października 2021

5
Ocena: 5 (22 głosów)
Twoja ocena: Brak