Ratusz piotrkowski

Piotrkowianie buntują się przeciw podwyżce podatku od nieruchomości. W uchwale rady miasta czarno na białym stoi, że dopuszczalna podwyżka tego podatku może sięgnąć 4,2 proc., a w Piotrkowie realnie podatek będzie wyższy zaledwie o 2,7 proc. Tyle tylko, że rzeczywiście, w liczbach bezwzględnych podwyżka sięga nawet 50 proc. O co tu chodzi - zachodzą w głowę ci, którzy dostali wyliczenia podatku na ten rok. Jedni piszą petycje do prezydenta i zbierają podpisy przeciw polityce fiskalnej miasta, inni odwołują się, pozostali awanturują się w referacie finansowym.

Radni listy piszą, jedni do prezydenta a inni do siebie nawzajem. Jednym i drugim zależy na wspólnej sprawie tylko widzianej odmiennie. Na to wszystko nakładają się hepeningi zwane dostojnie konferencjami prasowymi w czasie których, kolejni radni z błogosławieństwem swego guru strzelają pomysłami jak zwalczać kryzys, co to nie tylko globalny jest.

W "Życiu Warszawy" opisano kolejną aferę. Syn radnej z warszawskiej dzielnicy Targówek otrzyma wkrótce mieszkanie komunalne. Radna będąc członkiem Komisji Mieszkaniowej ukryła przed kolegami z tejże komisji, że wniosek złożył jej syn. Przeprowadziła też wizję lokalną, potwierdzając obecne złe warunki mieszkaniowe syna. W swoim mieszkaniu, bo radna i syn mieszkają razem. Radna reprezentuje w Radzie Gminy - Platformę Obywatelską.

Lewica jątrzy, bezczelnie twierdząc, że broni interesów środowiska oświatowego.

Piotrkowscy radni SLD kolejny raz wykorzystując temat “szkoła” sieją zamęt mając na uwadze jedynie interes własnego ugrupowania a nie autentyczny interes społeczny. Okazją stała się sprawa przyszłości jednego z budynków w kompleksie obiektów przemysłowych dawnej FMG Pioma, który na nieszczęście sąsiaduje z budynkami ZSP nr 2 przy ul. R. Dmowskiego. Budynek mógłby służyć szkole pod warunkiem przeprowadzenia koniecznej modernizacji, którą służby urzędu miasta oszacowały na 3 mln złotych.