Jednym zdaniem z historii. Dyplomacja jak i sam Sobieski – jak powinniśmy wiedzieć – zmarnowała pozycję Rzeczypospolitej zaraz po zwycięskiej wojnie. Nasza wojna, rozgrywana przy kieliszku, została przegrana przy tymże kieliszku. Nie wolno było dogadywać się z komuną bez pełnej reprezentacyjności narodowych i politycznych dążeń Polaków. Potem już było tylko gorzej, że przypomnę profesora Pańko czy doktora Falzmana. Doktor Wójcikowski – tak mam nadzieję, otwiera, a nie zamyka wieko strzeżonej skrzyni...
Wiele razy już wskazywałem, że cichy układ z „Magdalenki” przyznający - żydowskiemu dziecięciu komunistycznego chowu - Adamowi Michnikowi - i z tego wynikających extra ścieżek dla późniejszych produktów: POLSAT i TVN czkawką się odbija.
Monopol medialny miał ogłupić tubylców, a ogłupił promotorów ogłupiania. Chciałbym zapytać lokalnych ciamajdów, co chcą tym produktem osiągnąć: Kolejne reklamy, dodatkowe dofinansowanie... co!?
Całe zawodowe życie funkcjonuję na granicy polityki i gospodarki. „Widziałem” likwidatora spisującego masę upadłościową państwowej firmy, z której najlepszy sprzęt stał za ogrodzeniem z siatki i którego likwidator nie widział. Tak w skrócie - mechanizm nowobogackich. To ścieżka do biznesu ubecji. Tym wywalonym przez Jaruzelskiego z PZPR - Geremek załatwił spółki Joint venture i ochronę danych osobowych.
Serwisy informacyjne w zależności od miejsca lokowania (pośród agentur wpływu) różnie przestawiają wydarzenia z obecnego centrum wydarzeń politycznych. Za chwilę nikt nie będzie wiedział, o co poszło. A o co poszło? Tu przypomnę - majdan to nie tylko miejsce wyrębu drzew - także bazar handel wszystkich, wszystkim z niejawną hierarchią właściciela palcu.
Nie - żebym próbował ustalać sześć nazwisk nowo objaśnionej epifanii, w której robią misiewicze starego garnituru: Balcerowicz, Michnik, Cimoszewicz, Wałęsa... czy nowego garnituru: Petru, Kijowski, Rzepliński, Komorowski bądź Schetyna. Raczej - zatrzymałbym się - nad szczególnym chichotem historii.
Każdy, kto cokolwiek wie na temat form walki partyzanckiej (dziś dla niepoznaki naznaczyli jednych epitetem "Terrorysta", innych - "Obrońcami Demokracji" i posługując się nimi - jako marionetkami - obrażają inteligencję swoich ziomków), wie, że nie zabiera się do akcji zbędnego balastu - w wypadku kierowcy - w Niemczech, a KOD-u w Polsce. Czyli? Politycy niemieccy umniejszają swych rodaków, kupczą nimi... wchodzą w buty skrajnego nacjonalizmu.
Choć mowa o pułkowniku Ludowego Wojska Polskiego, to ciągle obserwowane zjawisko stanu wojny, z jej prawami i przywilejami, znajdziemy także u tych, którzy w wojsku nie byli. Nie dziwiłbym się, jeśliby się okazało, że szajki wskazane przez ówczesnego ministra (1992) rozdają na piśmie gwarancje zajętych dóbr pod potrzeby zabezpieczenia ichnich interesów.
