Na progu IV RP

To jest jakieś błądzenie, jakieś ideologiczne zacietrzewienie ludzi. Niechby tam. Nowy porządek świata oczekuje permanentnego wykorzeniania Dekalogu. My – jasnego uporządkowania, rozdzielenia porządku homo sapiens. Kodeksu karnego w jaki człowiek został wyposażony wedle przekazu w formie tablic mojżeszowych. Nie ważne jest tutaj pierwsze spotkanie Boga z człowiekiem ani to co indywidualny człowiek z podanym kodeksem robi. To sprawa państwa, co obywatel robi z kodeksem mającym państwu pomóc w jego obowiązku.

Zanim, co jest konieczne, nie wywalimy z Eurokołchozu lewackie dziadostwo a to w interesie Europy. Dziadostwo znów zdominowało polską administrację (administrację w Polsce); pomijam tutaj zaburzonych w płciowości - to oddzielny temat.

Nie można, ja nie mogę nie odnieść się do oszołomstwa zdaję się (na szczęście) już normalizującego się w sprawie skazanych za prowokację. Ostentacyjne funkcjonowanie szefów CBA w Sejmie to rodzaj patriotyzmu, polityki, służby demokratycznej - powie masoneria katolickiej w istocie.

Kadencyjność; barany wszelakich koterii. Ordynacja większościowa, obowiązek udziału w wyborach. Rozdzielnie parlamentarzysty i ministra. W ogóle zakaz członkostwa w partii politycznej urzędnika państwowego, samorządowego. Właśnie parobki wsiowych chłopaków zachłystują się obaleniem wroga - kelnerów z Magdalenki. To patologia, która spada na eurokołchoz. To uwikłanie eurokołchozu na wzór USA sprzed dekad. Jawność.

Dziadostwo tnie gałęź na której właśnie się posadawia, choć nie tylko ono. Przypomnę kolejny raz "dziadostwo" to wedle Macieja Kowalczyka mego przodka z XIX wieku osobnik, osobnicy, którzy nie przychodzą z prośbą o pracę a o jałmużnę do bogatego. Bo im się należy. Jego wnuk mój dziadek Józef też używał bon motu dziadostwo; jako mody człowiek byłem oburzony; do czasu aż zrozumiałem kto to.